Łatwiej ochronić i umocnić naturalne dobro człowieka, niż leczyć jego zranienia wynikające z błędów wychowawczych.
Wzeszłym tygodniu obchodziliśmy liturgiczne wspomnienie św. Jana Bosko, wychowawcy i nauczyciela młodzieży. Ten włoski duchowny tworzył dla młodych ludzi tzw. oratoria, czyli miejsca mające służyć im jako połączenie domu, szkoły, kościoła i boiska. Przez zaakcentowanie potrzeby zabawy system wychowawczy ks. Bosko czasami jest sprowadzany do uganiania się za piłką, któremu towarzyszą okrzyki: „Janek, Janek B., Janek Bosko, ole!”. Całkiem niesłusznie.
Myślę, że inspiracją dla turyńskiego kapłana była nie tylko obserwacja potrzeb młodych ludzi, ale także tajemnica wiary, czyli dogmat o Niepokalanym Poczęciu Maryi. Ogłoszono go w 1854 roku, jednak cały początek XIX wieku był okresem wzmożonej dyskusji na jego temat. Zresztą teologowie od wieków zastanawiali się, w którym momencie Maryja została oczyszczona z grzechu pierworodnego. Niektórzy uważali, że nastąpiło to w chwili Jej narodzenia, inni, że dopiero podczas zwiastowania, ale do tego czasu nie popełniła żadnego grzechu uczynkowego. W końcu franciszkanin Jan Duns Szkot zaproponował zupełnie nowe sformułowanie tego zagadnienia. Według niego Maryja została nie tyle oczyszczona z grzechu pierworodnego, ile od niego zachowana – nie ma potrzeby oczyszczenia czegoś, co nigdy nie zostało splamione! Właśnie ta intuicja doskonale współgra z systemem wychowawczym ks. Bosko, gdyż jego podstawę stanowi idea prewencji. Ten włoski duszpasterz był przekonany, że lepiej jest zapobiegać zepsuciu, niż naprawiać to, co zepsute, czyli – o wiele łatwiej ochronić i umocnić naturalne dobro człowieka, niż leczyć jego zranienia wynikające z błędów wychowawczych. Dlatego tak ważne dla ks. Bosko było tworzenie środowiska, w którym młodzież mogła rozwijać cnoty. Myślę jednak, że jego ideę należy rozwijać, bardziej jeszcze podkreślając dziś rolę kultury w kształtowaniu człowieczeństwa na obraz Boży. Misja nasycania kultury Chrystusem jest równie ważna jak opieka nad potrzebującymi dziećmi, gdyż ją uzupełnia. Bo na cóż wysiłki wychowawcze, kiedy na zewnątrz bezpiecznej przestrzeni, właśnie w kulturze, panują nurty wrogie Bogu i człowiekowi?
o. Wojciech Surówka