Długo, naprawdę długo nie potrafiłem się otrząsnąć po lekturze opisów wywózki podlaskiej ludności żydowskiego pochodzenia do Oświęcimia. Te bydlęce, a jakże, wagony – choć stłoczonych w nich ludzi nawet nie jak bydło potraktowano, tylko jak przedmioty – wypchane od góry do dołu, każdy ich centymetr sześcienny, każda szpara w podłodze, przez którą mogło się wedrzeć choć trochę powietrza.
Siedziały mi w głowie te obrazy: zdesperowane matki wyrzucające na zewnątrz swoje niemowlęta z nadzieją, że ktoś je uratuje, mdlejący i umierający ludzie. Usiłujący uciekać, zabijani. Dzieci, którym roztrzaskiwano czaszki. Ileż godzin spędziłem na próbie zrozumienia, co dzieje się w głowie człowieka, który robi coś takiego drugiej osobie, dziecku. Nie potrafię tego zwerbalizować. Ponoć niejeden wagon dojechał na miejsce w totalnej ciszy, bo wszyscy nim przewożeni pomarli. Chaotycznie to opisuję, prawda? Celowo i bardzo nie po dziennikarsku. Raczej po moralizatorsku, z potrzebą puenty: piekło na ziemi to stan, w którym z człowieka robi się przedmiot. Nie wyobrażam sobie prowadzenia spokojnej i ułożonej narracji o wydarzeniach mających swoje – dla mnie to niezaprzeczalne – początki w diabolicznym chaosie Złego.
To jest, drogi Czytelniku, prawdopodobnie jeden z najsmutniejszych numerów „Gościa Niedzielnego”. Okoliczności są bowiem smutne: 8 lutego, w dzień liturgicznego wspomnienia św. Józefiny Bakhity, obchodzimy Międzynarodowy Dzień Modlitwy i Refleksji na temat Walki z Handlem Ludźmi. Te moje refleksje o potraktowaniu ludzi jak przedmioty, choć się odnoszą do wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat, nie powinny usypiać czujności stwierdzeniem, że to już było i się nie powtórzy, bo diaboliczny chaos i piekło przeżywa dzisiaj jakieś pięćdziesiąt milionów ludzi, których postanowiono po prostu wycenić i sprzedać. Nie gdzieś daleko, nie kiedyś, dawno – tu i teraz, więc udawanie, że nic się nie dzieje, nie jest chrześcijańskie. Doktor Radosław Malinowski, polski prawnik, założyciel HAART, organizacji niosącej pomoc ofiarom handlu ludźmi, powiedział w rozmowie z „Gościem”: „Handlarze to często ludzie ze smartfonami, z komputerami, są bystrzy, gładcy w obyciu, słuchają Mozarta i czytają Goethego. I potrafią świetnie rozmawiać o prawach człowieka. Ale swoich, nie innych. Byłem kiedyś podstawiony przez policję, żeby mogła wjechać do domu publicznego i aresztować jego właścicieli. Widziałem biuro szefa tego domu. Miał w nim… ikonę”.
No cóż, Mozart i Goethe w domu niejednego złoczyńcy brzmieli szlachetnie i wzruszali do łez. Niekoniecznie prowokowali potem do refleksji, że człowieka nie wolno krzywdzić albo ile człowiek jest wart, ile kosztowałby w przeliczeniu na pieniądze. Zaczyna się Wielki Post, głowy posypiemy popiołem, przeżyjemy kolejne tygodnie, nasłuchując brzęku srebrników, które – niegodziwie zarobione przez Judasza – rozsypią się przed jego ostateczną klęską. Trzydzieści srebrników było kwestią umowy, niegodziwej do głębi. Jak niegodziwe jest ustalanie ceny za człowieka.
ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.