Nawet i dzisiaj nie jest trudno o wesołość, i to często z byle powodu. W porę i nie w porę
Nieraz przeradza się ona w wesołkowatość albo nawet w błazenadę, przypominającą taniec na tonącym Titanicu. Jednak to człowiekowi nie wystarcza. Bo wesołość nie zawsze oznacza radość, której brak często odczuwamy. Czas Zmartwychwstania ukazuje nam źródło prawdziwej radości. Oto apostołowie uradowali się, ujrzawszy Pana, Tego, który jeszcze podczas Ostatniej Wieczerzy wyraził pragnienie, by radość ich była pełna. A dzisiaj wskazuje drogę: wytrwanie w miłości przez zachowywanie przykazań. I wtedy każde dobro raduje. Jaką radością było dla Kościoła w Jerozolimie orzeczenie, że do wiary powołani są wszyscy, i Żydzi i poganie. A przecież od tej pory i my mamy szansę. Alleluja!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
O. Leon Knabit