O działaniach obecnego rządu, które szkodzą bezpieczeństwu kraju, braku jednej strategii Zachodu wobec Rosji oraz niebezpiecznej koncepcji „uśpionego” NATO mówi ekspert w tematyce rosyjskiej Marek Budzisz.
Bogumił Łoziński: Które państwo uzyskało przewagę w wojnie Rosji z Ukrainą?
Marek Budzisz: Nie można tego jednoznacznie przesądzić. Obie strony są wyczerpane dotychczasowymi działaniami. Na poziomie taktycznym, czyli dość ograniczonym, inicjatywę próbuje przechwycić Federacja Rosyjska, szczególnie dotyczy to kierunku charkowskiego i Zaporoża. Trudno jednak mówić o jakimś generalnym natarciu czy wielkim uderzeniu.
Państwa Zachodnie miały różną strategię wobec zaatakowanej Ukrainy. Czy obecnie, po prawie dwóch latach wojny, udało się wypracować wspólną?
Nie ma jednej głównej linii – i to jest problem. Jest kilka obozów, które dość łatwo można zarysować. Przede wszystkim są państwa graniczące z Federacją Rosyjską – skandynawskie, bałtyckie i kraje Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polska i Rumunia, które mają twarde stanowisko wobec Moskwy. Do tego obozu można dopisać Wielką Brytanię. Drugi stanowią państwa z centrum Europy – Niemcy czy Holandia, które z czasem zaczęły zmieniać swoje nastawienie, zwiększyły stopień zaangażowania we wspieranie Ukrainy. Wreszcie mamy państwa południa Europy – Francję, Włochy i Hiszpanię, które w sposób bardzo ograniczony pomagają wojskowo Ukrainie i opowiadają się za formułą negocjacyjną, czyli w jakiejś części uznającą obecną sytuację, np. okupację ziem ukraińskich przez Federację Rosyjską.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.