Warto pamiętać, że wskazówki, które Paweł przedstawia w dzisiejszym czytaniu, nie są moralnym nakazem, ale radą. Apostoł nie zakazuje małżeństwa, ale sugeruje, że stan celibatu sprzyja bardziej życiu dla Boga niż małżeństwo.
1. Nawet jeśli to stwierdzenie kogoś drażni, to jednak taka jest wymowa tego tekstu. Słowa apostoła trzeba odnieść do nauczania samego Jezusa, który mówił, że „są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!” (Mt 19,12). Te słowa padły tuż po stanowczym zakazie rozwodu. Mamy więc w Ewangelii ukazane dwie drogi powołania: małżeństwo oraz bezżenność dla królestwa niebieskiego. Obie prowadzą do Boga, obie są trudne i zagrożone ludzką słabością. Obie zakładają radykalizm wyboru oraz wierność temu wyborowi.
2. Chrystus nie mówi o tym, że bezżenność jest doskonalszym wyborem niż małżeństwo. Paweł jednak wprost sugeruje wyższość powołania do bezżenności dla królestwa niebieskiego. Jan Paweł II tłumaczy to tak: „Owa »wyższość« bezżenności w stosunku do małżeństwa nie oznacza nigdy w autentycznej Tradycji Kościoła jakiegoś upośledzenia małżeństwa czy pomniejszenia jego istotnej wartości. Nie oznacza także żadną miarą jakiegoś pośredniego bodaj przejścia na pozycje manichejskie…”. Przypomnijmy, że manicheizm to herezja kwestionująca wartość ciała i dopatrująca się w ciele i w ogóle w materii czegoś złego, grzesznego. Papież akcentuje, że małżeństwo i bezżenność dla królestwa niebieskiego nie przeciwstawiają się sobie. Wspólnota chrześcijańska nie jest podzielona na dwa obozy: „doskonałych” i „mniej doskonałych”. Oba stany w Kościele „wzajemnie się dopełniają, poniekąd nawet wzajemnie przenikają” – podkreśla Jan Paweł II.
3. Apostoł Paweł sugeruje, że życie w małżeństwie oznacza takie życie, które odsuwa Boga na dalszy plan. No cóż, może się tak zdarzyć. Ale nie musi. Ten sam autor napisze w Liście do Efezjan (5,21-33), że małżeństwo jest – parafrazując – „megasakramentem” („Tajemnica to wielka”), dzięki któremu miłość męża i żony może być kształtowana na wzór miłości Chrystusa do Kościoła. Sprawa nie jest więc tak jednoznaczna, jak sugeruje dzisiejszy fragment. Człowiek żyjący w celibacie niekoniecznie troszczy się tylko o sprawy Pana. Sama bezżenność nie zamienia nikogo w człowieka pobożnego. Pozostanie singlem (także konsekrowanym) może być formą ucieczki od zobowiązań i sposobem na łatwiejsze życie. Kluczem zawsze jest miłość, czyli traktowanie swojego życia jako daru dla Boga i człowieka. Małżonkowie i celibatariusze muszą od siebie nawzajem się uczyć, towarzyszyć sobie na drodze rozwoju. „Doskonała miłość małżeńska musi mieć w sobie coś z tej wierności i z tego oddania jedynemu Oblubieńcowi (a także z wierności i oddania się Oblubieńca jedynej oblubienicy), na których zbudowana jest profesja zakonna, a także celibat kapłański. Natura jednej i drugiej miłości jest bowiem ostatecznie »oblubieńcza«, to znaczy wyrażona przez całkowite oddanie siebie” (Jan Paweł II).
ks. Tomasz Jaklewicz