Z nadejściem wiosny w podolsztyńskich lasach pojawili się poszukiwacze skarbów, zwłaszcza militariów z ostatniej wojny. Tylko niewielu z nich chodzi po lesie z wykrywaczami metali legalnie.
Żeby legalnie poszukiwać skarbów, trzeba w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków złożyć wniosek i dołączyć do niego kilka załączników, w tym mapkę, na której trzeba zaznaczyć, gdzie się chce szukać, i uzasadnienie, czego się chce szukać. Za odebranie zgody trzeba zapłacić, a po zakończeniu poszukiwań znalezisko należy pokazać urzędnikom. Ta procedura sprawia, że tylko nieliczni poszukiwacze legalnie zabierają na leśne spacery wykrywacze metalu.
"O takie zgody prosi nas kilkanaście osób rocznie, szacujemy, że to ułamek wszystkich poszukiwaczy" - powiedziała PAP Justyna Nowacka z olsztyńskiego Urzędu Ochrony Zabytków.
O grasujących w lesie poszukiwaczach skarbów, zwłaszcza militariów z czasów ostatniej wojny, często przekonują się leśnicy. Jak poinformował PAP rzecznik olsztyńskiej dyrekcji lasów, Adam Pietrzak, kilka dni temu strażnicy leśni z Nadleśnictwa Kudypy niedaleko Olsztyna odkryli wykopane w środku lasu dziury. "Na dnie jednej z nich znajdował się prawdziwy arsenał: trzynaście pocisków moździerzowych, cztery pociski kalibru 100 mm i pocisk rakietowy. Strażnicy powiadomili sztab kryzysowy, który wezwał saperów" - powiedział Pietrzak. Ujawni, że innym razem strażnicy znaleźli wykopaną zardzewiałą amunicję.
Rozkopywanie ściółki i niszczenie runa leśnego jest zabronione i zagrożone grzywną do 5 tys. zł. Rozkopywać lasów nie mogą nawet ci, którzy dostali zgodę na poszukiwanie skarbów od Urzędu Ochrony Zabytków.