Decyzja Andrzeja Dudy o ponownym wszczęciu procedury ułaskawienia Kamińskiego i Wąsika, pomimo przekonania o skuteczności prawa łaski z 2015 r., jest pierwszym od wielu dni racjonalnym krokiem na szczytach polskiej polityki, który może obniżyć temperaturę gorącego sporu politycznego. Czy również strona rządowa i opozycja pokażą dobrą wolę?
11.01.2024 16:56 GOSC.PL
Gdy w zeszły piątek pisałem w tekście "Wokół sprawy Kamińskiego i Wąsika: Jeśli obie strony sporu nie zrobią kroku w tył, duchy prawa będą straszyć", że wobec niebezpiecznej sytuacji międzynarodowej powinniśmy raczej obniżać temperaturę krajowego konfliktu politycznego, zamiast go podgrzewać, wyraziłem także wątpliwość dotyczącą szczerej chęci zrobienia kroku w tył przez liderów głównych sił. W ciągu kilku kolejnych dni, na skutek działań politycznych liderów, rzeczywiście napięcie rosło, aż osiągnęło punkt kulminacyjny we wtorek, gdy po wydaniu przez warszawski sąd nakazu doprowadzenia byłych szefów CBA do więzienia prezydent przyjął ich w Pałacu Prezydenckim, a podległa ministrowi Kierwińskiemu policja dokonała zatrzymania obu na terenie rezydencji głowy państwa, pod nieobecność Andrzeja Dudy.
Kompromitujące państwo polskie wydarzenia odbiły się szerokim echem na całym świecie. W kontekście tych wydarzeń dzisiejsza decyzja prezydenta Dudy o rozpoczęciu procedury ułaskawienia jest pierwszym od kilku dni rozsądnym działaniem na szczytach polskiej polityki. I nie ma tutaj wielkiego znaczenia czy ułaskawienie z 2015 r. było prawnie skuteczne czy nie. Prezydent zresztą, ogłaszając swoją decyzję, jasno zadeklarował, że nadal zostaje przy swoim zdaniu dotyczącym ważności aktu łaski z 2015 r., a procedurę uruchamia w związku z koniecznością uspokojenia sytuacji. I właśnie ta zdolność zrobienia kroku wstecz zamiast brnięcia zaparte jest największą zaletą czwartkowej decyzji Andrzeja Dudy.
Teraz piłka jest po stronie koalicji rządzącej: najbliższe godziny i dni pokażą, czy w rządzie Donalda Tuska jest wola naprawy państwa, czy jedynie zwycięstwa w konfrontacji z PiS-em. Pierwszym, niewielkim sprawdzianem będzie ustosunkowanie się ministra i prokuratora generalnego Adama Bodnara do prośby prezydenta o zwolnienie z aresztu na czas postępowania ułaskawieniowego Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Decyzja w tej sprawie należy do prokuratora generalnego.
Jednak przed politycznymi liderami stoi zadanie znacznie poważniejsze z punktu widzenia państwa, niż rozwiązanie konfliktu wokół sprawy byłych szefów CBA. Wydarzenia poprzedzające ich zatrzymanie pokazały całkowity rozkład fundamelntalnych instytucji państwowych. Sprzeczne orzeczenia dwóch izb tego samego Sądu Najwyższego w tej samej sprawie, kwestionowanie przez koalicję rządzącą orzeczeń Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN w kwestii Wąsika i Kamińśkiego (bo wg orzezenia TSUE ta nie jest sądem), przy jednoczesnym uznawaniu jej orzeczeń w innych sprawach, jak na przykład dzisiejsze stwierdzenie ważności październikowych wyborów, spór o ważnośc ułaskawienia skazanych wówczas nieprawomocnym jeszcze wyrokiem i brak wystarczającego mandatu społecznego do uznawania orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie - to tylko niektóre z problemów praktycznych, które wyszły na wierzch przy tej jednej sprawie. Wszystkie one będą wracać jak bumerang przy każdym kolejnym sporze politycznym, bo państwo bez powszechnie akceptowanego wymiaru sprawiedliwości po prostu będzie pogrążone w chaosie. Czy liderzy parlamentarnych sił politycznych, ze szczególnym uwzględnieniem dwóch najsilniejszych rządzących naprzemiennie w Polsce od ponad 18 lat, będą w stanie wzbić się ponad poziom osobistych ambicji i uprzedzeń, aby przeprowadzić reformę realnie, a nie jedynie deklaratoryjnie uzdrawiającą polskie prawo? Dzisiejsza decyzja prezydenta jest tutaj niewielkim światełkiem w tunelu, bo zdolność do zrobienia kroku w tył to w polskiej polityce zjawisko niezwykle rzadkie. Ale jedna jaskółka wiosny nie czyni, a do tego tanga trzeba trojga.
PAP/Radek PietruszkaWojciech Teister