Najprościej założyć, że ten drugi, ten inny, chce źle. Bo skoro tak, to nie ma przecież sensu z nim rozmawiać, przekonywać, ba!, nie ma sensu próbować go zrozumieć. My dobrzy, tamci źli. Tak jest najprościej. Tyle tylko, że to zawsze nieprawda.
Jak śnią osoby niewidome? W jaki sposób myślą osoby niesłyszące? Najkrócej mówiąc, śnią czy myślą, a pewnie też modlą się tymi narzędziami, którymi poznają świat, którymi komunikują się z innymi. Jest tych narzędzi całkiem sporo. Wiele informacji dostarczają nam oczy, nie mniej uszy. Mamy jednak także dotyk, korzystamy z zapachu, smaku, nawet z poczucia temperatury, faktury, ruchu. To wszystko – w sposób najczęściej nieuświadomiony – spina się w naszym mózgu i daje nam obraz otoczenia, nas w tym otoczeniu. Nie wszyscy jednak mogą korzystać ze wszystkich tych potoków informacji w identyczny sposób. W skrajnych przypadkach niektóre ze zmysłów nie działają wcale. Ale to nie znaczy, że osoba taka jest pozbawiona informacji. Nie! Miejsce nieistniejącego albo zaburzonego zmysłu zajmowane jest przez inne. I tak osoby niewidome nie są pozbawione snów. Tyle tylko, że śnią nie obrazami, których przecież znać nie mogą, ale dźwiękami, zapachami, smakami czy dotykiem. Osoby niesłyszące komunikują się, poznają świat w ciszy, ale ich mózg jest ponadprzeciętnie wyczulony na obrazy (m.in. znaki języka migowego), zapachy i dotyk. Z całą pewnością nie są uboższe, ale to, co widzą, jest jednak inne. Osoba niesłysząca może być twórcą muzyki, tyle tylko, że odbiera ją inaczej. Nie przez ucho, ale przez wibracje, np. podłogi, na której stoi. To jest inne postrzeganie tego samego, dlatego niesłyszący w filharmonii odbiera muzykę inaczej niż osoba słysząca. Dlatego też muzyka stworzona przez osobę niesłyszącą dla kogoś słyszącego jest inna, dziwna, nieintuicyjna.
Temat – że tak to ujmę – odbioru świata można poszerzyć. Bo nasze rozumienie jest uzależnione nie tylko od tego, czy posiadamy wszystkie zmysły, czy nie, ale także od tego, w jakich proporcjach z nich korzystamy, a także w jakich warunkach wzrastaliśmy, w jakim otoczeniu funkcjonujemy. Co więcej, to wszystko może się zmieniać w czasie: wraz z dojrzewaniem (w tym niezależnymi od nas zmianami fizjologii mózgu), wraz z nowymi doświadczeniami, wraz z nowymi ludźmi, których spotykamy.
Skoro to, jak widzimy świat, zależy od tak wielu czynników, skąd pomysł, że każdy z nas będzie go widział tak samo? A czy ogromną wartością nie jest właśnie to, że każdy może go widzieć inaczej? Myślę, że wymiana poglądów, wizji, interpretacji jest tym, co nas buduje. Oczywiście, można założyć, że ten drugi, ten inny, chce źle. Wtedy zyskujemy alibi, bo nie ma sensu ani rozmawiać z kimś takim, ani go przekonywać. My wiemy lepiej, tamci nie wiedzą nic. Tak jest najprościej. Tyle tylko, że to zawsze nieprawda.
Tomasz Rożek