W dyskusji wokół finansowania Kościołów i związków wyznaniowych w Polsce od lat nie zmienia się właściwie nic. Z wymachiwania szabelką więcej świstu w powietrzu niż realnych efektów. Mam na to cytaty! I nie zawaham się ich użyć.
12 lat temu w opublikowanym wspólnie przez sześć katolickich redakcji dodatku ks. prof. Józef Krukowski napisał tak: „W następstwie exposé premiera Donalda Tuska, wygłoszonego na rozpoczęcie nowej kadencji Sejmu 18 listopada 2011 r., w stosunkach między państwem a Kościołem w Polsce doszło do napięć. Pojawiły się dążenia do destrukcji modelu relacji między państwem i Kościołem, jaki ustalony został na etapie transformacji od totalitaryzmu komunistycznego do demokracji (...). Inicjatorzy tych dążeń usiłują narzucić opinii publicznej błędne przekonanie, że Polska jest państwem wyznaniowym, bo Kościół katolicki posiada przywileje, których należy go pozbawić”. Déjà vu się włącza, czyż nie? Dalszy ciąg tekstu księdza profesora zawiera wyjaśnienia dotyczące modelu relacji z państwem proponowanych przez Kościół.
Przyznam, że czerwona lampka mi się zapaliła, kiedy wróciłem do tych treści sprzed ponad dekady. Prawdziwe Koheletowe nihil novi sub sole zapaliło mi drugą czerwoną lampkę przy tekście o demokracji w ogóle sprzed lat prawie trzydziestu, kiedy to ówczesny redaktor naczelny „Gościa” ks. Stanisław Tkocz pytał: „Czy jesteśmy w Polsce świadkami schyłku demokracji? Żyjemy na pozór w systemie rządów parlamentarnych – sami wybraliśmy sobie posłów do sejmu, senatorów, a nawet prezydenta. I to według wszelkich reguł państwa demokratycznego. Tymczasem ta »nasza« władza, ku oburzeniu i zaskoczeniu większości społeczeństwa, poczyna sobie dość niedemokratycznie. (...) Przed dwoma tygodniami Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji większością głosów zdecydowała, że w radach nadzorczych Polskiego Radia i Telewizji Polskiej przewaga liczebna członków będzie po stronie rządzącej koalicji. W praktyce oznacza to, że media, które w państwie demokratycznym mają kontrolować władzę, teraz znajdą się w sytuacji akurat odwrotnej – to władza będzie je kontrolować i narzucać im swe poglądy. (...) Trzeci niedemokratyczny krok obecnej władzy to zamach na niezawisłość Trybunału Konstytucyjnego. Koalicja chce uzupełnić skład osobowy Trybunału o trzech swoich ludzi i w ten sposób zdominować jego decyzje, które utracą charakter niezależny i staną się decyzjami politycznymi po myśli postkomunistów” (GN 35/1997).
Cytaty mnożyć by można i uśmiechać się z politowaniem nad dziejami nie tylko relacji pomiędzy państwem i Kościołem w Polsce, ale i polskiej demokracji w ogóle. Tyle tu krzyku, ujadania, przegadywania się nawzajem jak dzieci, i to w imię ochrony podstawowych praw obywateli. Tymczasem od lat nie zmienia się właściwie nic i wydawać by się mogło, że najczęściej chodzi o interes partyjny kreowany na modłę obywatelskich powinności. Szkoda, bo czas najwyższy, żeby w końcu zacząć nie tylko normalnie rozmawiać, ale i konstruktywnie działać.
ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.