– Zależało nam, by prawdy w filmie było jak najwięcej. Odstępstwa są nieliczne – mówi Tadeusz Syka, reżyser filmu „Powstaniec 1863”.
Edward Kabiesz: Co zadecydowało, że zrealizował Pan film o powstaniu styczniowym?
Tadeusz Syka: Kiedy w lutym 2022 roku wybuchła wojna w Ukrainie, temat nabrał zupełnie nowego znaczenia. Tę produkcję trzeba było po prostu zrobić, bo jest niesamowicie aktualna. 160 lat temu my, Polacy, byliśmy w dokładnie takiej samej sytuacji, mieliśmy tego samego wroga, była ta sama geopolityka, te same perfidne metody walki – zarówno tej militarnej, jak i informacyjnej. Przez lata zmieniły się tylko narzędzia, broń, ale cały czas to jest ta sama Rosja. I to wydało mi się bardzo aktualne. Tym bardziej że nikt nam nie pomógł. Tu jest inaczej, bo Ukrainie pomagają Stany Zjednoczone i państwa członkowskie NATO, także Polska. Ukraińcy mają szansę, myśmy jej nie posiadali. Do tego jest bardzo aktualny i dosłownie filmowy bohater – ks. gen. Stanisław Brzóska.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.