O ocenę wydarzeń wokół krzyża pod Pałacem Prezydenckim, sprawowanie mszy św. w rycie trydenckim czy beatyfikację Jana Pawła II pytali kard. Kazimierza Nycza studenci Uniwersytetu Warszawskiego. Organizatorami spotkania, które miało miejsce 17 maja wieczorem na terenie UW, było Stowarzyszenie MłodaRP, Niezależne Zrzeszenie Studentów i Zrzeszenie Studentów Polskich.
Kard. Nycz odpowiadał m.in. na pytanie o spór o krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego oraz ocenę łączenia religii z polityką. Tłumaczył studentom, że należy rozróżnić i zdefiniować te dwie sprawy. Zadaniem religii jest bowiem łączenie człowieka z Bogiem oraz łączenie ludzi we wspólnotę, by mogli razem wielbić Boga. Celem polityki jest zaś zdobywanie władzy, by czynić dobro, kierować się roztropną troską o dobro wspólne.
Zdaniem kardynała, po 10 kwietnia 2010 roku polskie społeczeństwo przez ok. 10 dni zachowało się godnie. Jednak po tym czasie politycy - jak zaznaczył - wszystkich stron wpadli na pomysł, że można na tej atmosferze żałoby coś ugrać na siebie. Dlatego gdy przyszedł czas na przeniesienie krzyża spod Pałacu do kościoła, o co poprosili sami harcerze i co zostało z kilkudniowym uprzedzeniem ogłoszone, to własnie politycy zaczęli namawiać do jego "obrony". - Poziom emocji był tak duży, że nie chciałbym nikogo potępiać - mówił kard. Nycz. I na tym wysokim poziomie emocji, zdaniem kardynała, różne środowiska zaczęły "ugrywać swoje". Wówczas biskupi uznali, że trzeba uciąć sytuacje, w których dochodzi do profanacji krzyża. Jako dowód tego, że nie chodziło tylko o "obronę" krzyża jako świętego symbolu, ale bardziej o oznaczenie miejsca, o które warto walczyć, kardynał wskazał, że obecnie krzyż, który znajduje się w kościele św. Anny, nie jest tłumnie odwiedzany. Zdaniem metropolity warszawskiego, wokół Pałacu Prezydenckiego nie będzie spokojnie aż do wyborów październikowych.
Pytany o sytuację Polaków na Litwie, gdzie ogranicza się Polakom dostęp do Mszy św. odprawianych w ich języku, kard. Nycz stwierdził, że oczywiście Eucharystie sprawowane po polsku powinny być. Jednocześnie zwracał uwagę, że problemy nacjonalistyczne pojawiają się wszędzie tam, gdzie są mniejszości narodowe. Przywołał przykład południowego rejonu Polski, gdzie kard. Franciszek Macharski zarządził swego czasu, by w niedzielę odprawiane były Msze po polski i po słowacku ze względu na liczną reprezentację tam Słowaków. Spotkało się to z początku z oporem niektórych proboszczów, którzy uważali, że Słowakom niepotrzebne są msze w ich języku, skoro rozumieją po polsku. Podobnie na Litwie księża litewscy mówią "po co wam msze po polsku, skoro rozumiecie litewski?" Kwestie te są bardzo skomplikowane i trudne - zaznaczył kardynał.
Studenci pytali też o beatyfikację Jana Pawła II i niebezpieczeństwo spłycenia tego faktu do "kremówek" i relikwii. Kardynał zgodził się, że istnieje takie niebezpieczeństwo, jeśli zapomnimy, że kult świętych nie może przesłaniać czci oddawanej Bogu. Święci i błogosławieni są po to w wielowiekowej tradycji Kościoła, by zanosić modlitwy wstawiennicze, byśmy mieli wzór do naśladowania, a dopiero na końcu znajduje się kult ich relikwii. - Najważniejsze, byśmy patrząc na świętych chcieli być w Kościele i być Kościołem - powiedział, wskazując, że Jan Paweł II nigdy nie zatrzymywał ludzi przy sobie, zawsze prowadził ich do Boga, do Kościoła. Wspominał też jakim wielkim przeżyciem było dla niego obserwowanie Jana Pawła II przy modlitwie. To dzięki ogromnej wierze papież podchodził ze spokojem do największych nawet problemów, zawsze też znajdował czas na modlitwę. Niezwykły był też szacunek papieża do innych oraz jego miłość do człowieka, a także otwarcie na Boże miłosierdzie.
Kardynał pytany o Benedykta XVI zwrócił uwagę, że po pontyfikacie Wielkiego Jana Pawła II każdemu następcy byłoby trudno ze względu na stałe porównania. Jednocześnie przypomniał, że to Jan Paweł II przygotował jak mógł Josepha Ratzingera do bycia papieżem. Tylko dzięki przełamaniu "monopolu Włochów" na Stolicy Piotrowej możliwy był wybór papieża-Niemca. Na początku pontyfikatu Benedykt XVI dużo mówił o swoim poprzedniku, ale teraz już wchodzi w swój własny model pontyfikatu i jest to naturalne.
Studenci pytali też o odprawianie Mszy św. w rycie trydenckim w Warszawie. Kard. Nycz przypomniał, że są one odprawiane w trzech kościołach, ale nie ma na razie możliwości by sprawowane były w każdej parafii. Wskazywał na trudności - księża nowego pokolenia a także sami wierni mają mierną znajomość łaciny. Żartobliwie przypomniał, że msza trydencka jest niemal dwukrotnie dłuższa. Kardynał zastanawiał się także skąd u tak młodych ludzi - mając na myśli studentów - zapotrzebowanie na Mszę w rycie trydenckim, skoro nie mogą oni pamiętać czasów kiedy była sprawowana.
Pytany o spory wokół spotkań różnych religii w Asyżu, kard. Nycz przypomniał, że dialog międzyreligijny został potwierdzony przez Sobór Watykanski II i albo przyjmujemy postanowienia Soboru albo stawiamy się ponad nim. Ale wówczas trzeba sobie zadać pytanie o swoją wiarę - mówił.