Czy pójście za Chrystusem kosztowało i nadal kosztuje mnie zmianę życia? Chrześcijaństwo dostosowujemy do nas czy poddajemy siebie w posłuszeństwo Bożemu Słowu?
24.12.2023 08:42 GOSC.PL
Czytanie z Listu św. Pawła Apostoła do Rzymian
„Temu, który ma moc utwierdzić was zgodnie z Ewangelią i moim głoszeniem Jezusa Chrystusa, zgodnie z objawioną tajemnicą, dla dawnych wieków ukrytą, teraz jednak ujawnioną, a przez pisma prorockie na rozkaz odwiecznego Boga wszystkim narodom obwieszczoną, dla skłonienia ich do posłuszeństwa wierze, Bogu, który jedynie jest mądry, przez Jezusa Chrystusa, niech będzie chwała na wieki wieków! Amen.”
Po czym poznać człowieka naprawdę wierzącego? W liście do Rzymian św. Paweł podnosi temat wiary i zbawienia, które objęło już nie tylko tych, którzy pochodzili z narodu wybranego, ale również pogan, pochodzących spoza Izraela. Już w pierwszych wiekach pojawiały się pytania, które często usłyszeć można i dzisiaj: Kto jest naprawdę wierzący? Po czym poznać człowieka, który za takiego się uważa? Święty Paweł używa w powyższym fragmencie zwrotu, który jest kluczowy. Mówi o skłonieniu pogan do „posłuszeństwa wierze”. Poganie, czyli wierzący z innych narodów, wchodzili do Kościoła z własnymi przyzwyczajeniami, nawykami i ludzkimi tradycjami. Wiara w Chrystusa i przyjęcie chrztu zobowiązywały człowieka do zmiany życia, pozostawienia „martwych uczynków” i sposobu funkcjonowania, który był niechrystusowy. Również dzisiaj warto pytać samego siebie, czy pójście za Chrystusem kosztowało i nadal kosztuje mnie zmianę życia? Czy nie jest przypadkiem tak, że bycie katolikiem i człowiekiem wierzącym traktujemy tylko jako efekt uwarunkowania kulturowego i raczej chrześcijaństwo dostosowujemy do nas, niż my poddajemy siebie w posłuszeństwo Bożemu Słowu?
Zróbmy sobie szybki rachunek sumienia. Czy jako nawrócony, wierzący katolik nie ufam dalej zabobonom, horoskopom, przesądom? Ile razy w katolickich domach, witając się z drugim człowiekiem, słyszymy „tylko nie przez próg, to przynosi pecha”. Potrzebujemy poddać swoje zachowania pod osąd Bożego Słowa i zacząć odcinać od naszego życia te zachowania i sposoby myślenia, które nie odpowiadają Bożym standardom. To po naszych uczynkach okazuje się, czy naprawdę jesteśmy uczniami Pana. Każdy z nas może wyrecytować Credo z pamięci, ale czy potwierdza to nasz styl życia?
W czasie studiów na AWF, pewnego dnia na korytarzu zaczepiła mnie pani profesor i na głos, przy wszystkich, zapytała: „Marcin, a Ty z tym Panem Bogiem to tak na serio?”. „No, jasne!” - odpowiedziałem. „No bo ja czegoś tu nie rozumiem. Normalnie pomyślałabym, że ktoś sprał Ci mózg, ale Ty jesteś zawsze punktualny, przygotowany na zajęcia. Naprawdę nie wiem co myśleć”. Być może miała w pamięci kogoś, kto uważał się za człowieka wierzącego, ale nie zostawił po sobie dobrego świadectwa? Może katolik kojarzył jej się bardziej z kimś nieodpowiedzialnym, niezdyscyplinowanym i bez ukształtowanego charakteru? Nasze czyni mówią więcej o naszej wierze niż nam się wydaje. Czyny, które świat widzi nie wtedy, gdy jesteśmy zamknięci w kościele, ale gdy z niego wychodzimy do naszych uczelni i miejsc pracy - one dają świadectwo o tym, czy jesteśmy rzeczywiście wierzący.
pixabay.comMarcin Zieliński