Bóg nie zawsze daje proszącemu spokój, ale pokój da na pewno.
Jechałem kiedyś samochodem przez nieznane mi strony na umówione spotkanie. Po drodze zabrałem jakąś kobietę w średnim wieku, która stała na poboczu i machała ręką. – Dokąd pani chce jechać? – zapytałem. – Do pokoju – odpowiedziała. Myślałem, że chodzi jej o dom, tylko tak dziwnie to wyraziła. – Dobrze, to pani mi powie, jak będzie się trzeba zatrzymać – powiedziałem. No i jedziemy. Od słowa do słowa pani zaczęła opowiadać o swojej trudnej sytuacji domowej... Z jej opowieści wyłonił się obraz nędzy i rozpaczy, bardziej chyba moralnej niż materialnej, ale i tej drugiej niczego nie brakowało.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak