Bóg nie zawsze daje proszącemu spokój, ale pokój da na pewno.
Jechałem kiedyś samochodem przez nieznane mi strony na umówione spotkanie. Po drodze zabrałem jakąś kobietę w średnim wieku, która stała na poboczu i machała ręką. – Dokąd pani chce jechać? – zapytałem. – Do pokoju – odpowiedziała. Myślałem, że chodzi jej o dom, tylko tak dziwnie to wyraziła. – Dobrze, to pani mi powie, jak będzie się trzeba zatrzymać – powiedziałem. No i jedziemy. Od słowa do słowa pani zaczęła opowiadać o swojej trudnej sytuacji domowej... Z jej opowieści wyłonił się obraz nędzy i rozpaczy, bardziej chyba moralnej niż materialnej, ale i tej drugiej niczego nie brakowało.
Poczułem się bezradny, a to niechybny znak, że trzeba zaangażować Kogoś innego. Jako że w przypadki nie wierzę, uznałem, że ten Ktoś zaaranżował całą sytuację. Delikatnie zasugerowałem pani, że jest Ktoś, komu naprawdę na niej zależy i kto chce jej pomóc. Potem opowiedziałem, jak Bóg działa w moim życiu. Słuchała uważnie, była poruszona. W pewnym momencie zapytałem: – Czy chce pani przyjąć Jezusa do swojego życia? – Chcę – odpowiedziała cicho. I w tym momencie zobaczyłem tablicę przydrożną z napisem „POKÓJ”. Tak nazywała się ta miejscowość (pozdrawiam tamtejszych Czytelników!).
Zgodnie z życzeniem pasażerki zatrzymałem się na parkingu przy kościele. Pomodliliśmy się, a potem zaproponowałem, żeby powtarzała słowa przyjęcia Chrystusa. „Jezu, wejdź do mojego życia i bądź moim Panem” – mówiła wzruszona. Kiedy skończyliśmy, wysiadła, a ja pojechałem dalej. Myślałem: „Ale niesamowite! Ta kobieta naprawdę osiągnęła pokój!”.
Bóg posługuje się symbolami, więc w moim przekonaniu również zbieżność nazwy miejscowości i wydarzenia była nieprzypadkowa.
Nie wiem, co się z tą kobietą stało, ale przecież nie muszę. Jeśli Bóg się kimś zajmie – a zawsze zajmuje się tym, kto Go szczerze zaprasza do swojego życia – to już nie moja sprawa, jak to zrobi. On wie lepiej i zatroszczy się o szczegóły, choć niekoniecznie według scenariusza, który mogę sobie wyobrazić.
Piszę o tym teraz, bo zawsze poruszają mnie tytuły mesjańskie z Izajasza, czytane w kontekście Bożego Narodzenia. Widzę Dzieciątko i słyszę: „Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju”. Jezus jest Księciem Pokoju – i to ma zastosowanie totalne. Jego pokój jest osiągalny wszędzie i zawsze, niezależnie od szaleństwa, jakie dzieje się wokół. Żłób, ubóstwo, niepewność jutra, konieczność ucieczki – to wszystko nie było i nie jest w stanie zakłócić pokoju, który otacza Jezusa i promieniuje na każdego, kto się do Niego zwróci.
KRÓTKO:
ETPC nam każe
Polska ma obowiązek prawnego uznania jednopłciowych związków – stwierdził 12 grudnia 2023 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Orzeczenie jest odpowiedzią na skargi pięciu par gejów i lesbijek z Polski, które poczuły się dyskryminowane przez lokalne władze odmawiające im małżeństwa. Polskie sądy oczywiście odrzuciły ich roszczenia, więc pary oskarżyły w Europejskim Trybunale Praw Człowieka Polskę, w której poczuły się pokrzywdzone z powodu braku prawnego usankcjonowania ich związku. Trybunał zgodził się z nimi i zobowiązał Polskę do instytucjonalizacji związków jednopłciowych. Sędziowie odrzucili argumenty polskiego rządu (oczywiście poprzedniego), wskazujące na potrzebę ochrony modelu rodziny opartej na związku kobiety i mężczyzny oraz na sprzeciw większości społeczeństwa wobec formalizacji związków tej samej płci. Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że jednopłciowe „małżeństwa” czy „związki partnerskie” w żaden sposób nie zagrażają rodzinie, a sprzeciw społeczeństwa nie ma znaczenia. Taaak? A to zależy od społeczeństwa. Gdy przed laty Trybunał nakazał Włochom zdjąć krzyże w szkołach, Włosi się wściekli i powiesili krzyże nawet tam, gdzie ich dotąd nie było. W efekcie Trybunał przyjął odwołanie rządu Włoch, stwierdzając, że obecność krzyży jednak nie narusza wolności religijnej uczniów.
Jak widać, europejskie słuszniackie dogmaty są narzucane tylko tam, gdzie społeczeństwo na to pozwala. Jak będzie w naszym kraju?
Franciszek Kucharczak