Podczas dorocznej telekonferencji z udziałem obywateli rosyjski dyktator Władimir Putin podtrzymał swoją retorykę dotyczącą żądania całkowitej kapitulacji Ukrainy, a w domyśle - Zachodu - zauważył w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
ISW, który przeanalizował konferencję prasową Putina, poinformował, że rosyjski przywódca wykorzystał tę okazję do kolejnego omówienia celów Kremla na Ukrainie, lecz nie zaproponował konkretnych rozwiązań, pozwalających na osiągnięcie zwycięstwa. W opracowaniu zwrócono uwagę na fakt, że Putin poświęcił wojnie bardzo dużo czasu, podkreślając rzekome sukcesy wojsk rosyjskich w obwodzie zaporoskim i zmniejszenie zachodniej pomocy dla Ukrainy. Po raz kolejny mówił też o konieczności "demilitaryzacji" Ukrainy oraz zmuszeniu NATO do odstąpienia od planów rozszerzenia tego sojuszu.
Putin powtórzył, że nie jest chętny do negocjacji z Ukrainą i stwierdził, że pokój nastąpi jedynie wtedy, gdy Rosja osiągnie swoje cele na własnych warunkach - przekazali amerykańscy analitycy.
Dyktator dodał, że rosyjskich żołnierzy jest na Ukrainie więcej, niż oficjalnie twierdzą przedstawiciele Kremla, co - w ocenie ISW - ma złagodzić obawy społeczeństwa przed nową falą mobilizacji. Putin deklarował, że nie będzie kolejnego etapu branki.
Analitycy think tanku ocenili, że rozważania Putina o problemach na froncie i rosyjskich stratach mają przekierować gniew opinii publicznej na ministerstwo obrony. Rosyjski przywódca przekonywał też, że gospodarka kraju pozostaje odporna na międzynarodowe sankcje i skutki wojny.
Zwrócono też uwagę na antyizraelskie stanowisko Putina w sprawie wojny na Bliskim Wschodzie pomiędzy Izraelem i palestyńską organizacją terrorystyczną Hamas. Może to zwiastować dalsze pogorszenie stosunków rosyjsko-izraelskich - prognozuje ISW.