Czasem wiarę zasłaniają chmury, ale ona wróci – pociesza w filmie ksiądz Matkę Teresę.
We wspomnienie św. Matki Teresy z Kalkuty przypominamy tekst Edwarda Kabiesza z grudnia 2023 r. o filmie "Matka Teresa i ja":
Jeszcze z ekranów polskich kin nie zszedł znakomity dokument „Matka Teresa. Nie ma większej miłości” Davida Naglieri, a już do kin wchodzi nowy film, poświęcony, czy raczej związany z postacią świętej.
Dwie bohaterki
Film ma tak naprawdę dwie bohaterki, a jego akcja rozgrywa się na dwóch planach czasowych. Współcześnie i w przeszłości. Bohaterką pierwszego wątku jest skrzypaczka Kavita, obdarzona wielkim talentem studentka uczelni muzycznej. Mieszka w Wielkiej Brytanii, dokąd z Indii wyemigrowali jej rodzice. Natomiast życie Matki Teresy poznajemy w retrospekcjach obrazujących jej działalność w Indiach, przede wszystkim w Kalkucie. Film Kamala Musale, reżysera hinduskiego pochodzenia, urodzonego i mieszkającego w Szwajcarii, nie jest, jak często się to zdarza w przypadku filmów o świętych, łopatologiczną hagiografią. To prawdziwy dramat, w którym obie bohaterki mierzą się z trudnymi wyzwaniami, jakie stawia przed nimi życie, i problemami, które w jakiś sposób dotykają ludzi w każdym czasie i miejscu. Reżyser nie unika trudnych tematów, czasem pomijanych czy rysowanych tylko szczątkowo w filmach podejmujących temat wiary. Nie daje też jednoznacznej odpowiedzi na zadawane w nim pytanie, pozwalając widzowi, dzięki umieszczonym w filmie tropom, samodzielnie wybrać właściwą. Próbuje też odpowiedzieć, czy dzieła Matki Teresy przetrwały, choć nie chodzi tu o działalność Misjonarek Miłości. Zastanawia się, czy dzieło zakonnicy w jakiś sposób wpłynęło lub wpływa na młode pokolenia, czy jest w stanie je inspirować. W roli tytułowej znakomitą kreację stworzyła szwajcarska aktorka Jacqueline Fritschi-Cornaz, producentka filmu, którą do jego realizacji zainspirowała podróż do Indii, gdzie poznała warunki, w jakich żyją najubożsi, wśród których pracowała Matka Teresa. Dzięki tym doświadczeniom wraz z mężem powołała do życia Fundację „Zariya” (Źródło), której celem jest m.in. pomoc biednym, opuszczonym, chorym i umierającym. Aktorka przyznała, że chociaż tak jak wszyscy znała oczywiście postać świętej, niewiele wiedziała o duchowych rozterkach, jakie przeżywała. W wywiadzie dla „Christian Post” wyjaśniła, że szczególną rolę w przygotowywaniu się do roli Matki Teresy odegrały opublikowane po jej śmierci listy: „Te listy naprawdę pomogły mi dotrzeć do tych wszystkich chwil ciemności przeżywanych przez Matkę Teresę i zrozumieć, przez co naprawdę przeszła. Tym bardziej że przeżywała to w samotności, bo nie mogła podzielić się z siostrami, dla których musiała pozostać wzorem do naśladowania”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz