Pacyfikacja kopalni Wujek w Katowicach była największą tragedią stanu wojennego. Jednocześnie żadne inne wydarzenie tamtego okresu nie ma tak bogatej dokumentacji fotograficznej. Powstała ona dzięki odwadze kilku osób, które 16 grudnia 1981 roku robiły zdjęcia, dzisiaj będące częścią narodowej ikonosfery.
Strajkujący górnicy domagali się jedynie uwolnienia szefa kopalnianej Solidarności Jana Ludwiczaka, odwołania stanu wojennego i przestrzegania porozumień społecznych zawartych w sierpniu i wrześniu 1980 roku. Decyzja o strajku została podjęta 14 grudnia w czasie masówki w łaźni łańcuszkowej. Odpowiedzią na protest była operacja wojskowo-policyjna, w której udział wzięło 1471 funkcjonariuszy milicji oraz 720 żołnierzy, wspomaganych przez 22 czołgi i 44 wozy bojowe piechoty.
Utarczki przed kopalnią
Wydarzenia rozgrywały się nie tylko na terenie kopalni. Do starć dochodziło także przed nią. Rano 16 grudnia całą kopalnię otoczył szpaler żołnierzy, wozów bojowych oraz czołgów. Pod ich osłoną zaczęły podjeżdżać autobusy oraz wozy milicyjne, tzw. suki, przywożące jednostki ZOMO, mające brać udział w natarciu. Na ten widok członkowie rodzin górników, mieszkających na pobliskim osiedlu, pobiegli pod kopalnię, aby zablokować dostęp do strajkujących. Pomimo silnego mrozu (tego dnia termometry wskazywały ok. minus 16 stopni) ZOMO użyło przeciwko strajkującym armatek wodnych. Ludzi bito pałkami, atakowano gazem łzawiącym oraz petardami. Ślepą amunicją strzelały czołgi, co potęgowało napięcie i grozę tych chwil.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski