O odnalezionych dokumentach szacujących straty Kościoła wynikłe z działań komunistycznych władz z ks. prof. Dariuszem Walencikiem rozmawia Andrzej Grajewski.
Andrzej Grajewski: Ksiądz Profesor ujawnił w „Rzecz¬pos¬po¬litej” nowe dokumenty na temat strat poniesionych przez Kościół w wyniku bezprawnego zaboru mienia przez władze komunistyczne. Gdzie znajdowały się te dokumenty?
Ks. prof. Dariusz Walencik: – Trzeba powiedzieć, że nie chodzi o kilka dokumentów, ale o kilka teczek wypełnionych bardzo szczegółową dokumentacją na temat mienia bezprawnie zabranego przez władze komunistyczne w latach 50. XX w. Znalazłem je w jednym z archiwów diecezjalnych.
Dlaczego Kościół wcześniej nie posługiwał się tą dokumentacją, na przykład w trakcie dyskusji o pracach Komisji Majątkowej?
– Tego nie wiem. To nie jest pytanie do mnie. Mogę jedynie powiedzieć, że najprawdopodobniej dokumenty te nie były nikomu wcześniej znane.
Czy na tej podstawie możemy oszacować całe mienie zabrane Kościołowi niezgodnie nawet z prawem PRL?
– Niestety nie, gdyż ta dokumentacja jest niekompletna. Powstała zasadniczo w 1957 r. – chociaż są też kopie starszych dokumentów – i dotyczy głównie nieruchomości rolnych. Nie uwzględnia więc zaboru innego mienia, np. majątku Caritas, zakładów przemysłowych czy mienia ruchomego oraz majątku przejmowanego przez państwo także w następnych latach. Poza tym nie wszystkie diecezje i zgromadzenia zakonne przesłały dokumentację poniesionych strat.
W jakich okolicznościach powstała ta dokumentacja?
– 14 maja 1957 r. ks. Bronisław Dąbrowski, wówczas pracownik biura Sekretariatu Episkopatu Polski, po rozmowach w podkomisji rolnej Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu Polski, które miały miejsce cztery dni wcześniej, rozesłał do wszystkich kurii diecezjalnych oraz zakonnych pismo z ankietą na temat bezprawnego zaboru mienia diecezji, seminariów duchownych oraz zgromadzeń zakonnych. Odpowiedź miała przyjść do 25 maja 1957 r. i znaczna część tych podmiotów przygotowała bardzo szczegółowe zestawienie utraconego mienia z powołaniem się na wpisy do ksiąg hipotecznych oraz inne dokumenty potwierdzające własność kościelną.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski