Walczący o przetrwanie brytyjski premier Rishi Sunak zaapelował do lidera opozycji Keira Starmera o poparcie projektu ustawy, która ma umożliwić deportowanie nielegalnych imigrantów do Rwandy - podał "Sunday Express". Tymczasem prawe skrzydło konserwatystów nie przestaje krytykować projektu.
We wtorek w Izbie Gmin odbędzie się pierwsze głosowanie nad projektem, który w odpowiedzi na obiekcje Sądu Najwyższego deklaruje, że Rwanda jest bezpiecznym krajem trzecim i w odniesieniu do spraw azylowych pozwala na niestosowanie niektórych zapisów brytyjskiej ustawy o prawach człowieka. Ale prawe skrzydło Partii Konserwatywnej uważa, że to nie wystarczy i powinien znaleźć się zapis pozwalający na ignorowanie zapisów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Choć Partia Konserwatywna ma w Izbie Gmin przewagę 58 mandatów nad opozycją, przyjęcie projektu stoi pod dużym znakiem zapytania, bo do jego odrzucenia wystarczy, aby do opozycji dołączyło się zaledwie 29 posłów konserwatywnych, a liczba niezadowolonych z obecnej wersji jest sporo większa.
Odrzucenie projektu już w pierwszym głosowaniu byłoby potężną porażką dla Sunaka. "Sunday Telegraph" zwraca uwagę, że poprzedni przypadek, by jakikolwiek rządowy projekt ustawy przepadł na tak wczesnym etapie ścieżki legislacyjnej miał miejsce w 1986 roku. Stąd jak informuje "Sunday Express", Sunak zaapelował do Starmera, by ten odłożył polityczne spory i poparł projekt. Ale ewentualne przyjęcie kluczowej politycznie ustawy dzięki głosom opozycji też raczej nie poprawi sytuacji premiera.
Tymczasem przeciwnicy projektu w Partii Konserwatywnej nie przestają wskazywać, że jest on wadliwy i w rzeczywistości Europejski Trybunał Praw Człowieka nadal będzie mógł blokować deportacje nielegalnych imigrantów. W niedzielę przed południem mówił o tym Robert Jenrick, który w związku z tym projektem zrezygnował w środę wieczorem z funkcji wiceministra ds. imigracji. "Nie wierzę, że ten projekt zadziała. Myślę, że doprowadzi do szeregu roszczeń prawnych, które utkną w naszym systemie i nie stworzą środka odstraszającego, który (premier Sunak) i ja zamierzaliśmy osiągnąć" - powiedział.
Mówiła o tym też w wywiadzie dla "Sunday Telegraph" odwołana w listopadzie z funkcji minister spraw wewnętrznych Suella Braverman, wskazując, że projekt w obecnej wersji zostawia możliwość indywidualnego zaskarżania decyzji o deportacji do Rwandy na podstawie indywidualnej sytuacji każdej z osób, zatem należy się spodziewać zalewu takich zaskarżeń.
Brytyjski rząd chce, aby możliwość szybkiej deportacji do Rwandy była czynnikiem zniechęcającym kolejne osoby do nielegalnego przedostawania się do Wielkiej Brytanii. Zgodnie z umową zawartą z Rwandą, do tego kraju mogliby być wysyłani wszyscy nielegalni imigranci, niezależnie od narodowości. Tam byłyby rozpatrywane ich wnioski o azyl i jeśli mają oni podstawy do tego, otrzymywaliby go - ale w Rwandzie, a nie w Wielkiej Brytanii.
Zatrzymanie nielegalnej imigracji i znaczące ograniczenie legalnej, która osiągnęła rekordowe poziomy, jest warunkiem koniecznym, by Partia Konserwatywna nie poniosła druzgocącej klęski w przyszłorocznych wyborach do Izby Gmin, ale spora część jej posłów ma wątpliwości, czy premier Sunak jest w stanie to zrobić. Jak podał "Mail on Sunday", frakcja przeciwników Sunaka myśli nawet nad planem, by jeszcze przed wyborami wymienić go na byłego premiera Borisa Johnsona, który obecnie nawet nie jest już posłem.