Dla zrozumienia tego fragmentu warto sięgnąć do wcześniejszych linijek: „Przyjdą w ostatnich dniach szydercy pełni szyderstwa, którzy będą postępowali według własnych żądz i będą mówili: »Gdzie jest obietnica Jego przyjścia?«” (2 P 3,3-4).
1. Jeśli kara nie spada od razu na grzeszników, którzy za nic mają sobie Bożą i ludzką sprawiedliwość, to dzieje się tak ze względu na Bożą cierpliwość. „Zwlekanie” w wypełnieniu się Bożej sprawiedliwości jest szansą dla ich nawrócenia, ale jej nadejście jest pewne. Nasze miary czasu są względne. Autor czyni tutaj aluzję do psalmu, w którym czytamy: „tysiąc lat w Twoich oczach jest jak wczorajszy dzień, który minął” (90,4). Bóg jest poza czasem. Czas ma znaczenie dla nas, ale nie dla Boga. Czas jest darem Boga, który jest też zadaniem dla nas.
2. Bóg „nie chce niektórych zgubić, ale wszystkich chce doprowadzić do nawrócenia”. Niezwykłe zdanie, pełne nadziei. Nikt nie jest przeznaczony do potępienia. Bóg chce ocalenia wszystkich. Czy to ostatecznie się uda? Czy wolno nam mieć taką nadzieję? Ks. Wacław Hryniewicz, wybitny teolog i ekumenista, przekonywał, że tak. Wyznam, że byłem pod wielkim urokiem tych poglądów. Katolicka ortodoksja rozróżnia jednak nadzieję od pewności. Boże miłosierdzie rozciągające się na wszystkich nie oznacza przekreślenia sprawiedliwości. Benedykt XVI w encyklice Spe salvi naucza: „Sąd Boży jest nadzieją, zarówno dlatego, że jest sprawiedliwością, jak i dlatego, że jest łaską. Gdyby był tylko łaską, tak że wszystko, co ziemskie, byłoby bez znaczenia, Bóg byłby nam winien odpowiedź na pytanie o sprawiedliwość – decydujące dla nas pytanie wobec historii i samego Boga. Gdyby był tylko sprawiedliwością, byłby ostatecznie dla nas wszystkich jedynie przyczyną lęku. Wcielenie Boga w Chrystusie tak bardzo połączyło sprawiedliwość i łaskę, że sprawiedliwość jest ustanowiona ze stanowczością: wszyscy oczekujemy naszego zbawienia »z bojaźnią i drżeniem« (Flp 2,12). Niemniej jednak łaska pozwala nam wszystkim mieć nadzieję i ufnie zmierzać ku Sędziemu, którego znamy jako naszego »Rzecznika«, Parakletos” (por. 1 J 2,1).
3. Adwent to oczekiwanie, to tęsknota, to nadzieja. Zło przeminie. Oczekujemy „nowego nieba i nowej ziemi, w których zamieszka sprawiedliwość”. Co więcej, powinniśmy starać się przyspieszyć przyjście dnia Bożego. Żyjąc pobożnie, postępując zgodnie z naszym powołaniem, dążąc do świętości. Nowe niebo i ziemia przyjdą jako dar Boga. Ogień Bożego sądu spali to, co jest śmieciem, złoto przetrwa. Złoto, czyli dobro, prawda, piękno. Kto ma to złoto, temu zostanie dodane. A kto nie ma, zabiorą mu to, co uważał za złoto, a było tandetnym odpustowym świecidełkiem.
ks. Tomasz Jaklewicz