Na pewno Moskwie zależało na tym, żeby usunąć papieża – stwierdził kardynał Stanisław Dziwisz w przeddzień 30. rocznicy zamachu na Jana Pawła II. Były papieski sekretarz wątpi, czy kiedykolwiek uda się wyjaśnić wszystkie okoliczności zamachu.
„Zakończenie procesu Ali Agcy było zakończeniem politycznym. Śledczy nie doszli do prawdy” – powiedział kard. Dziwisz podczas zorganizowanej w Krakowie konferencji „Tajemnice zamachu na błogosławionego Jana Pawła II”.
Metropolita krakowski dodał, że prawda jest skomplikowana i nie wiadomo czy kiedykolwiek uda się dotrzeć do dokumentów, które by wszystko wyjaśniły. „Prosta ocena jest chyba najbardziej słuszna, na pewno Moskwie zależało na tym, żeby usunąć papieża” – zaznaczył kard. Dziwisz.
„Pamiętam jak dziś absolutny szok na placu świętego Piotra. Ludzie nie wiedzieli na początku co się stało. Pierwsze, które się zorientowały, były gołębie. Wszystkie gołębie, które gdzieś siedziały, uniosły się w górę, a Ojciec Święty po tym strzale osunął się, tracił siły” – wspominał były osobisty sekretarz papieża, który 13 maja 1981 r. był obok zranionego Jana Pawła II i podtrzymywał go w samochodzie.
„Papież został cudownie ochroniony od śmierci, ponieważ kula przeszła przez ciało i wypadła między Ojcem Świętym a mną” – dodał kard. Dziwisz. Hierarcha mówił, że Jan Paweł II nie pytał, kto go postrzelił, tylko w modlitwie przebaczył zamachowcowi.
Kardynał powiedział ponadto, że Ali Agca nigdy nie wyjaśnił swojego działania, ani nie przeprosił Jana Pawła II. Wspominał, że uderzyło go to, że kiedy Ojciec Święty poszedł do niego, aby mu podać rękę, on ją podał, ale był zatroskany o to, jak to się stało, że papież żyje. „Nie powiedział słowa przepraszam” – wyznał hierarcha.
13 maja 1981 r., podczas audiencji generalnej na Placu św. Piotra w Rzymie Jan Paweł II został postrzelony przez tureckiego zamachowca Mehmeta Ali Agcę w brzuch oraz rękę. Ranny papież osunął się w ramiona stojącego za nim ks. Dziwisza. Ochrona przewiozła papieża do kliniki Gemelli, gdzie poddano go operacji.