Przyszłość mediów publicznych jest dziś jednym z najgorętszych tematów w debatach polityków.
Nie są one jednak poświęcone ani temu, do czego TVP i Polskie Radio zostały stworzone, ani temu, jak powinny się zmieniać. Mowa jest głównie o tym, jak je „odbić”, zmienić obsadę kadrową i przekaz informacyjny. Co ciekawe, cała operacja, mająca w stu procentach wymiar polityczny, określana jest mianem „odpolitycznienia” mediów publicznych. Nie jest w ogóle przedmiotem refleksji wszystko to, czym zajmują się telewizja i radio – poza serwisami informacyjnymi i publicystyką, jak ważne są to (wręcz bezcenne) instytucje kultury.
Niestety, tego typu narrację przejęli wyborcy partii tworzących obecnie nową koalicję. Jeśli prawdę mówią badania opinii, już ponad połowa z nich opowiada się za „likwidacją” mediów publicznych. Nie jest pewne, czy mają świadomość, że oznacza to w praktyce skasowanie teatrów, koncertów, słuchowisk radiowych, programów dla dzieci, filmów dokumentalnych, transmisji uroczystości państwowych i religijnych. Bo nie łudźmy się, żadna z komercyjnych stacji nie przejmie tych zadań. Ale tak właśnie wyglądać może załatwienie politycznych rachunków, jako klasyczne wylanie dziecka z kąpielą.
Dociskani przez dziennikarzy eksperci ds. mediów nowej władzy mówią najczęściej o konieczności okiełznania telewizyjnego Bizancjum poprzez zmniejszenie liczby kanałów tematycznych. Ponoć drogich i niepotrzebnych. Takie postulaty świadczą o braku wiedzy na temat specyfiki rynku telewizyjnego oraz scenariuszy jego rozwoju w przyszłości. Mamy bowiem nasilające się od kilku lat zjawisko fragmentacji widowni, czyli jej odpływu ze stacji dużych do mniejszych. Zmieniają się także nasze nawyki, tradycyjne odbiorniki służą coraz częściej do oglądania internetowych platform wideo (VOD). Fakt, że widownia online nie jest doliczana do oglądalności telewizyjnej, nie oznacza, że jej nie ma.
Zmierzch wielkiej czwórki (TVP 1, TVP 2, Polsat, TVN) jest zjawiskiem nieuchronnym. Przyszłość mediów to właśnie kanały tematyczne, ich zawartość wysokiej jakości dostępna w dowolny sposób: linearnie, przez streaming czy na życzenie. Media publiczne mają w grze o tę przyszłość ogromne aktywa, potencjał, którego nie można zmarnować. A tak się może stać, gdy ruszy mechanizm likwidacji – w ramach „odpolitycznienia” TVP i Polskiego Radia. Mówimy o srebrach rodowych, o części naszego wspólnego dziedzictwa, mającej dodatkowo tę zaletę, że może stanowić realną konkurencję dla ogłupiających mediów komercyjnych. Nie pozwólmy, by gorszy pieniądz wypierał lepszy.
Piotr Legutko