Nie, nie przychodził do „grzecznych dzieci”. Ale dzięki sercu otwartemu na potrzeby najuboższych stał się prawdziwą legendą.
Święty Mikołaju, opowiedz, jak tam było, jakie pieśni śpiewano – usłyszałem za górami, za lasami, poza zasięgiem sieci. W Olchowcu w Beskidzie Niskim, gdzie Łemkowie nucili: „Kermesz, kermesz, Boh tja stworył, dawno ja sia na tja strojił”. Mikołaj opiekuje się tą ziemią, nad którą szaleją wiatry przejmujące w posiadanie Przełęcz Dukielską.
To, co zrobiliśmy z tym świętym, przychodzącym wedle naszej narracji „do grzecznych dzieci” (co to w ogóle znaczy? Czy to dzieci tłamszące emocje? Wytresowane?), pokazuje, że spłyciliśmy chrześcijaństwo do moralności.
Święty Mikołaj nie przychodził do „grzecznych dzieci”. Ten jeden z najpopularniejszych świętych Kościołów Zachodu i Wschodu żył na przełomie III i IV w. w Licji, czyli dzisiejszej Turcji. W młodym wieku został sierotą. Odziedziczył ogromny majątek, którym zaczął dzielić się z ubogimi.
Urodził się w Patras w Grecji ok. 270 r. Od najmłodszych lat wyróżniał się pobożnością i sercem otwartym na potrzeby najuboższych. Wybrany na biskupa miasta Miry (obecnie Demre w południowej Turcji) przyciągał wiernych gorliwością i dziełami charytatywnymi. Wedle greckich historyków został aresztowany i uwięziony w czasie prześladowań Dioklecjana. Nie wyparł się wiary. Uczestniczył w pierwszym soborze powszechnym w Nicei (325 r.), na którym potępiono herezję arianizmu.
Przez jego wstawiennictwo dokonało się wiele cudów. Ponieważ swą modlitwą miał uratować rybaków zmagających się z nawałnicą, okrzyknięto go patronem marynarzy i rybaków. Gdy Konstantyn I Wielki skazał trzech młodzieńców z Miry na karę śmierci (ich przewinienie było dalece nieproporcjonalne do tak surowego wyroku), Mikołaj osobiście mediował w ich sprawie w Bizancjum.
Jego ciało 9 maja 1087 roku przewieziono z Miry do włoskiego Bari. Kardynał Grzegorz Ryś w swym „Skandalu miłosierdzia” pisze: „Święty Mikołaj – jedna z najpiękniejszych postaci ludzkiego miłosierdzia w chrześcijaństwie – stał się kimś, kto przynosi prezent (grzecznym) albo rózgę (niegrzecznym). To głębokie zafałszowanie tej postaci. Mikołaj, jeszcze zanim został biskupem, wręczył trzem prostytutkom po bryłce złota. I to wcale nie dlatego, że były grzecznymi dziewczynkami. Nie czekał, aż się nawrócą i wejdą na dobrą drogę. Święty wiedział, że tylko pomagając tym dziewczynom – takim, jakimi są – da im szansę na to, aby się zmieniły: złoto wzięły jako posag i dzięki temu mogły poszukać sobie mężów”.
To dlatego w ikonografii przedstawiano go z trzema mieszkami pełnymi złota. W czasie zarazy, jaka nawiedziła jego strony, usługiwał chorym z narażeniem własnego życia. „Mikołaj nie był wcale sprawiedliwy, bo po sprawiedliwości tym kobietom nic się nie należało. Był miłosierny” – podsumowuje kard. Ryś.
„Bóg ukazuje się i wyznaje swoją miłość. Odtrącony czeka przed drzwiami. Za całe dobro, które nam uczynił, prosi w zamian tylko o naszą miłość. Za to odpuszcza nam wszystkie długi” – pisał w XIV wieku inny święty Mikołaj, Kabazylas, bizantyjski teolog.
Marcin Jakimowicz