Prezydent Andrzej Duda zaprzysiągł 27 listopada nowy rząd na czele z Mateuszem Morawieckim. Zgodnie z zapowiedziami w większości składa się ekspertów.
Szkoda, że nie dostanie szansy na rządzenie, ale może zostać zapamiętany z dotychczas największej liczby kobiet w składzie, gdyż stanowią ponad połowę.
Zgodnie z Konstytucją, w pierwszym kroku po wyborach, prezydent powierza tworzenie rządu wybranej przez siebie osobie. A. Duda powołał na ten urząd M. Morawieckiego, a ten skompletował Radę Ministrów. Teraz ma 14 dni na zgromadzenie większości parlamentarnej, która udzieli jego rządowi wotum zaufania. Szanse na to są tylko teoretyczne, w praktyce jest więcej niż pewne, że mu to się nie uda. W momencie powołania nowego rządu jego poparcie deklaruje jedynie PiS i Koło Poselskie Kukiz 15, co daje w sumie 194 głosy, a większość stanowi 231. Tymczasem trzy partię PO – Trzecia Droga i Lewica, które podpisały już umowę koalicyjną w sprawie tworzenia rządu na czele z Donaldem Tuskiem, ma w sumie 248 posłów.
Warto jednak przyjrzeć się nowemu rządowi. Wśród 18 powołanych ministrów jest 10 kobiet, można więc powiedzieć, że parytet płciowy został spełniony z naddatkiem. W rządzie jest osiem osób, które dotychczas nie pełniło żadnej rządowej funkcji, są specjalistami w powierzonych im dziedzinach, pozostali byli już członkami rządu i też nie można odmówić im kompetencji.
Zapoznajmy się z jego składem. Najpierw nowe twarze. Działaczka społeczna, od 2019 r. przewodnicząca Rady Rodziny przy MRiPS Dorota Bojemska pokieruje resortem rodziny i polityki społecznej. Ministerstwem aktywów państwowych została była dyrektor generalna tego resortu Marzena Małek. Pełniąca dotychczas funkcję Głównego Inspektora Farmaceutycznego Ewa Krajewska objęła ministerstwo zdrowia. Znana aktorka, posłanka Dominika Chorosińska została ministrem kultury i dziedzictwa narodowego oraz przewodniczącą Komitetu ds. Pożytku Publicznego. Z kolei mistrzyni Europy i świata w szpadzie Danuta Dmowska-Andrzejuk pokieruje pracami resortu sportu i turystyki. Ministrem edukacji i nauki został Krzysztof Szczucki, który dotychczas był prezesem Rządowego Centrum Legislacyjnego. Na czele ministerstwa finansów stanął Andrzej Kosztowniak, który był przewodniczącym sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Główny Inspektor Transportu Drogowego Alvin Gajadhur objął resort infrastruktury.
Na czele pozostałych resortów stanęły osoby, które już pełniły funkcję w tym rządzie. Ministrem obrony narodowej pozostał Mariusz Błaszczak, szefową ministerstwa rozwoju i technologii Marlena Maląg, ministrem spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk, na czele ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji stanął Paweł Szefernaker, ministerstwa funduszy i polityki regionalnej Małgorzata Jarosińska-Jedynak, ministrem klimatu i środowiska została Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, ministrem rolnictwa i rozwoju wsi Anna Gembicka, zaś resortu sprawiedliwości wiceminister Marcin Warchoł. Funkcję szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów objęła Izabela Antos, zaś Jacek Ozdoba został ministrem-członkiem Rady Ministrów.
Najprawdopodobniej M. Morawiecki przedstawi swój rząd do akceptacji posłom w ostatnim możliwym terminie czyli 11 grudnia. Jeśli nie otrzyma wotum zaufania, w drugim kroku konstytucyjnym Sejm wyłoni nowy rząd. Wiadomo, że będzie go tworzyła koalicja trzech partii, która może uzyskać poparcie Sejmu dosłownie w ciągu kilku godzin od porażki rządu Morawieckiego, a prezydent Duda obiecał, że zaprzysięgnie go bez zwłoki.
Rodzi się pytanie dlaczego premier Morawiecki podjął się misji z góry skazanej na porażkę. Dotychczasowa opozycja ostro krytykuje takie postępowanie, zarzucając odchodzącej władzy, że za wszelką cenę chce jak najdłużej rządzić, że w pośpiechu obsadza swoimi ludźmi ważne stanowiska, czy powołuje nowe instytucje, wreszcie, że potrzeba jej czasu na zniszczenie dowodów, które miałyby ją obciążać, a w ogóle dla dobra Polski powinien jak najszybciej powstać nowy rząd. Jednak obóz PiS ma swoje racje. Jest tradycją, że w pierwszym kroku prezydent powierza tworzenie nowego rządu ugrupowaniu, które zwyciężyło w wyborach, w tym przypadku PiS, nie ma więc mowy o złamaniu prawa. Obecnie rządząca formacja ma zupełnie inną wizję Polski niż koalicja trzech partii, stąd jak najdłuższe utrzymywanie władzy postrzega jako oddalenie w czasie niekorzystnych dla Polski zmian, których się spodziewa. Jest wreszcie ważny argument praktyczny, którego wartość jest nie do przecenienia. Przedstawiając rząd w Sejmie, premier Morawiecki wygłosi expose, a ponieważ w takim przypadku nie ma limitu czasowego, np. premier Tusk w 2007 r. mówił 3 godziny i pięć minut, będzie miał okazję do obszernego przedstawienia dokonań 8 lat rządów, a przede wszystkim przedstawienia programu opozycji na najbliższe lata.
Bogumił Łoziński