Czy Marianna Popiełuszko zostanie kiedyś wyniesiona na ołtarze?
Matka bł. ks. Popiełuszki miała zwyczaj mówić po czyjejś śmierci: „Ot co, zabrał się i poszedł”. Dokładnie dziesięć lat temu ona sama „zabrała się i poszła” – znamienne, że 19 listopada, czyli dziewiętnastego dnia miesiąca – tak, jak jej syn.
Bardzo chciała doczekać beatyfikacji księdza Jerzego. Pamiętam, że gdy ta chwila nadeszła, to dziennikarze pytali ją, czy się cieszy. A ona dawała każdemu tę samą, szczerą odpowiedź: „ Ja zawsze się cieszę. Czy dobrze, czy źle, zawsze w życiu trzeba się cieszyć. Pan Bóg wie, co jest dla człowieka najlepsze. To ważne, że ksiądz Jerzy trafił na ołtarze, bo kto we łzach sieje, w radości żąć będzie. We łzach odprawiałam go na tamten świat, a teraz w radości będę go spotykała…”. To było dla niej oczywiste.
Marianna Popiełuszko życiową mądrością i głęboką wiarą zadziwiała nie tylko dziennikarzy. Wielu ludzi prosiło ją o słowo pocieszenia, o wyjaśnienie sensu cierpienia. Mówiła wtedy: „Płacz na ziemi, płacz cichutko, niech cię słyszy tylko Bóg. On przy tobie jest bliziutko, łzy swe składam Mu do stóp. Każde cierpienie ma sens, jeśli je ofiarujesz Bogu. Wtedy ono jest nagrodą. A jeżeli cierpisz i przeklinasz, to wtedy nie ma nagrody”.
Nie oglądała się za siebie. Nie rozpamiętywała minionych cierpień. Nie rozdrapywała ran przeszłości. Wciąż szła naprzód. Z ufną wiarą, że wszystko, co zsyła Bóg, ma sens. Może dlatego nie była zgorzkniała, ponura? A starość jej nie ciążyła, nie była udręką? W zeznaniach, które składała w procesie beatyfikacyjnym swego syna, mówiła pewnym głosem: „Życie było dobre”. Brzmiało to wiarygodnie. Ona naprawdę była o tym przekonana. Jej życiowe motto brzmiało: „Mam spokój w duszy, bo wszystko przyjmuję z ręki Boga: czy cierpienie, czy ból, czy biedę. Jak nie akceptujesz życia, jakie masz, to nie znajdziesz spokoju”. Gdy kiedyś nieśmiało zapytałam panią Mariannę, jak to możliwe, że akceptuje swe życie, tak bardzo przecież trudne i wypełnione cierpieniem, odpowiedziała bez wahania: „A co, ty bez krzyża do nieba chciałaś się dostać?”. Nigdy nie zapomnę też słów, jakie 90-letnia matka ks. Jerzego wypowiedziała na pożegnanie do jednego z hierarchów: „Księże biskupie, najważniejsze w życiu to w Boga wierzyć i Boga mieć na pierwszym miejscu”.
Czy Marianna Popiełuszko zostanie kiedyś wyniesiona na ołtarze?
Milena Kindziuk