Panie, oto połowę mojego majątku daję ubogim. Łk 19,7
Łk 19,1-10
Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A pewien człowiek, imieniem Zacheusz, który był zwierzchnikiem celników i był bardzo bogaty, chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, któż to jest, ale sam nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić.
Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę».
Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogoś w czymś skrzywdziłem, zwracam poczwórnie».
Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło».
Ewangelia z komentarzem. Potrzeba tylko jednego, BogaPanie, oto połowę mojego majątku daję ubogim. Łk 19,7
Historia Zacheusza to opowieść o człowieku pokornym. On czuje się niegodny, by zbliżyć się do Jezusa. Ale wchodzi na drzewo, by widzieć Go lepiej. I widzi. Jezus też go dostrzega. Dostrzega jego pragnienie poznania Boga. Zacheusz nie troszczy się o życie materialne – jak słyszymy w jego rozmowie z Jezusem, połowę majątku rozdaje ubogim. Można pomyśleć: altruista. To nie do końca dobre określenie. Zacheusz jest człowiekiem, który dojrzewa duchowo. A im więcej w nas tego, co duchowe, tym mniej potrzeb materialnych. Święty Szarbel mawiał, że bogactwo człowieka rozpoznaje się po tym, kiedy niczego już nie potrzebuje. To prawda. Bo potrzeba tylko jednego, Boga.
Judyta Syrek