Schorowany biskup ledwo trzymał się na nogach. 23-letni Wyszyński był tak słabiutki, że po Litanii do Wszystkich Świętych kościelny musiał podnosić go z posadzki ze słowami: „Z takim zdrowiem to raczej trzeba iść na cmentarz, a nie do święceń”. Mówiło się, że święcą go „dla jednej Mszy, bo dłużej nie pożyje”.
To naprawdę nie zapowiadało się dobrze. Młodziutki diakon z Zuzeli nad Bugiem swą Mszę Świętą prymicyjną miał odprawić 6 lipca 1924 roku. Po raz pierwszy przy ołtarzu miał stanąć w kościele parafialnym we Wrociszewie, wsi nieopodal Warki, gdzie na organach grał jego ojciec, Stanisław. Wydrukował już nawet obrazki z datą i nazwą miejscowości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.