Przejście Bartosza Arłukowicza na stronę PO to dopiero początek przedwyborczych "transferów". Według źródeł PAP, PO chce zaprosić na swoje listy niektórych polityków PJN, skłania się też ku poparciu Włodzimierza Cimoszewicza, a niewykluczone, że również Marka Borowskiego.
Poseł PO Jarosław Gowin powiedział we wtorek PAP, że przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi może pojawić się więcej informacji o pozyskaniu przez Platformę znanych polityków z innych formacji. "Listy PO są otwarte na ludzi spoza partii, i tych nieco na lewo od PO, jak i tych po naszej prawej stronie. O konkretnych nazwiskach nie można jednak mówić bez zgody zainteresowanych" - zadeklarował.
Według nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł w Platformie wynika, że marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna i właśnie Gowin prowadzą rozmowy m.in. z politykami PJN.
Źródła zbliżone do kierownictwa PO informują, że PJN daje sobie do końca maja czas na decyzję, czy idzie do wyborów pod własnym szyldem, czy decyduje się na start z list wyborczych innych partii.
Według źródeł PAP, pod uwagę brane są trzy scenariusze. Pierwszy z nich zakłada, że wszyscy obecni posłowie PJN przechodzą na listy wyborcze PSL, co byłoby dla ludowców dużym wzmocnieniem, gdyż Stronnictwo nie ma zbyt mocnych kandydatów w dużych miastach.
Druga możliwość zakłada, że część polityków PJN wystartuje z list PO. Źródła PAP podkreślają jednak, że na listach Platformy znalazłoby się miejsce dla maksymalnie 6 obecnych posłów PJN, m.in. przewodniczącej Joanny Kluzik-Rostkowskiej, Pawła Poncyljusza, Jana Ołdakowskiego czy Leny Dąbkowskiej-Cichockiej. W PO nie byłoby jednak miejsca dla Elżbiety Jakubiak - informują źródła. Trzeci możliwy scenariusz jest taki, że część posłów PJN wróci do PiS, a pozostali rozproszą się po listach PSL i PO.
Tym informacjom stanowczo zaprzecza Jakubiak. Jej zdaniem to kolejna próba rozbicia PJN. "Oświadczam, że nie prowadzimy i nie będziemy prowadzić żadnych rozmów ani z PiS, ani z PO. Idziemy sami do wyborów, lada dzień ogłosimy nazwisko szefa sztabu wyborczego i plan kampanii" - zapewniła.
Według Jakubiak PO i PiS celowo rozsiewają plotki o rzekomym "skonsumowaniu" na swoich listach polityków PJN, gdyż obie partie grają o wszystko. "Jeśli my gramy o wejście do parlamentu, to PiS i PO grają o rządzenie, a my im zabieramy potrzebne do tego głosy" - dodała. W nieoficjalnych rozmowach posłowie PJN przyznają jednak, że w partii, która w sondażach ma zaledwie kilka procent poparcia, budzi się niepokój, więc nie można wykluczyć żadnego scenariusza.
Źródła we władzach PO poinformowały też PAP, że Platforma skłania się ku poparciu w wyborach do Senatu b. premiera Włodzimierza Cimoszewicza. "To bardziej niż prawdopodobne i jednocześnie absolutnie naturalne. Cimoszewicz poparł w wyborach prezydenckich Bronisława Komorowskiego, zgłaszaliśmy też jego kandydaturę na stanowisko sekretarza generalnego Rady Europy" - zaznaczają rozmówcy PAP.
Informacji nie chciał komentować szef podlaskiej PO Damian Raczkowski. Powiedział jedynie, że finalne decyzje dotyczące obsady miejsc w jego regionie jeszcze nie zapadły. Z kolei wiceszef klubu PO Rafał Grupiński podkreślił, że Platforma jest otwarta na współpracę z Cimoszewiczem.
Gowin potwierdza, że PO będzie popierać oficjalnie lub po cichu niektórych lewicowych, ale nie tych z SLD, kandydatów do Senatu. "Zależy nam na tym, żeby powstała nowa lewica, nie obciążona przeszłością" - zaznaczył.
Źródła w zarządzie krajowym PO nie wykluczyły, że PO mogłaby poprzeć w wyborach do Senatu Marka Borowskiego, byłego przewodniczącego Socjaldemokracji Polskiej. "Chociaż z Borowskim byłby pewien problem, bo on jest jednak w strukturach partyjnych, ciągle należy do SdPl" - zaznaczył rozmówca PAP z władz PO. Borowski już wcześniej deklarował, że chce startować do Senatu z jednego z okręgów warszawskich, a gdyby udało mu się uzyskać poparcie SLD lub PO, byłby zadowolony.
Grupiński pytany, kto z szeregów lewicy mógłby zasilić listy PO, podkreśla - w kontekście m.in. decyzji Arłukowicza - widoczne niezadowolenie środowisk lewicowych ze sposobu uprawiania polityki przez Grzegorza Napieralskiego. "Pytanie, czy i gdzie - w jakim ewentualnie regionie Polski nie otworzy się jeszcze jakaś tego rodzaju ewentualność" - powiedział Grupiński.
Ocenił też, że start Arłukowicza z list PO w wyborach parlamentarnych byłby "naturalną konsekwencją" podjętych dzisiaj przez niego decyzji.
Według nieoficjalnych informacji PAP jest już właściwie przesądzone, że Arłukowicz wystartuje w jesiennych wyborach parlamentarnych z listy Platformy - z pierwszego miejsca w Szczecinie. Źródła we władzach PO poinformowały PAP, że taka decyzja jest "właściwie pewna". Jeśli tak się stanie, Arłukowicz zmierzy się w Szczecinie z szefem SLD Grzegorzem Napieralskim.