„Nasz naród jak lawa… wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi…”
Mam taki zwyczaj, że każdego roku w okolicy Święta Niepodległości wracam do lektury jakiegoś utworu polskiej klasyki literackiej epoki romantyzmu. W niej bowiem bije serce Polski, w niej kształtowała się nasza narodowa dusza, duma i tożsamość. Nieprzypadkowo zresztą Jan Paweł II tak często odwoływał się w swoich przemówieniach do patriotycznych treści narodowych wieszczów XIX wieku, zwłaszcza podczas pielgrzymek do ojczyzny. Przypominał strofy Cypriana Kamila Norwida, ucząc nas, że „Ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek” i że „nie wolno Prawdom kazać, by za drzwiami stały”, a o Polsce mówił za wieszczem, że to kraj, w którym „kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów nieba”. Cytował utwory Juliusza Słowackiego, który w jednym z wierszy przepowiedział wybór słowiańskiego papieża. Przywoływał dzieła Adama Mickiewicza – choćby inwokację z „Pana Tadeusza”, gdy odwoływał się do „Panny Świętej, co Jasnej broni Częstochowy i w Ostrej świeci Bramie” i wołał: „Ojczyzno moja! Ty jesteś jak zdrowie; ile Cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto Cię stracił”. Albo cytował „Księgi narodu i pielgrzymstwa polskiego”: „Cywilizacja prawdziwie godna człowieka musi być chrześcijańska”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Milena Kindziuk