Niewielu chorych na cukrzycę wie, że jeszcze przed stu laty ich choroba oznaczała bezwzględny wyrok śmierci. Zmienił to młodziutki chirurg ortopeda.
Młody, dotychczas zdrowy człowiek traci siły, ciągle chce mu się spać, chudnie. Potem dochodzi ogromne pragnienie i potrzeba częstego oddawania moczu. Taki zespół objawów pierwszy raz opisany został ok. 1500 r. p.n.e. w starożytnym Egipcie. Grecki lekarz Apoloniusz z Memfis, żyjący 250 lat przed Chrystusem, jako pierwszy użył słowa diabetes, oznaczającego przeciekanie, przelewanie się przez coś – bo osoby chore funkcjonują tak, jakby wypijana woda przez nie przeciekała. Szybko zauważono, że mocz chorych jest słodki, przyciąga mrówki i inne insekty, stąd czasami mówiono o „słodkiej chorobie”. Przez setki lat diagnoza cukrzycy oznaczała bezwzględny wyrok śmierci. Pacjenci stopniowo tracili siły, aż w końcu zapadali w śpiączkę cukrzycową i umierali, zwykle kilka miesięcy po postawieniu diagnozy. Jedynym dostępnym sposobem leczenia była radykalna dieta – poddani jej chorzy otrzymywali minimalną ilość pożywienia, wystarczającą zaledwie, aby uniknąć śmierci głodowej. Nie likwidowało to jednak przyczyny choroby i tylko w niewielkim stopniu wydłużało życie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Huf