O inspirującej bezsilności, niepowodzeniu jako zagadce do rozwiązania i różnicy między czułością a rozczulaniem się mówi Maciej Gnyszka.
Szymon Babuchowski: Czy przedsiębiorca, spełniający się w działaniu, może czuć się czasem bezsilny?
Maciej Gnyszka: Oczywiście, to jest codzienne doświadczenie przedsiębiorcy!
Jak to?
Przedsiębiorca to ktoś, kto stara się znaleźć drogę realizacji swojej wizji na przekór czynnikom, na które nie ma wpływu. Uwidoczniło się to bardzo mocno np. w czasie pandemii, kiedy odgórnie ustalone przepisy spowodowały, że nie można było działać w dotychczasowy sposób. A dla większości przedsiębiorców rynek jest zbyt duży, by móc na niego wpływać. Jesteśmy raczej jak surferzy – mamy deskę, siłę własnych nóg, przenikliwość umysłu, ale nasza rola polega na tym, by znaleźć falę i z niej nie spaść. Dać się jej ponieść i jakoś zrealizować swoją wizję. Dlatego przedsiębiorca to ten, kto z doświadczenia bezsilności wyciąga koncepcję tego, co mimo wszystko należy zrobić, by stało się mniej więcej tak, jak pragnął, by się stało.
Zawsze traktuje Pan przeszkody jak wyzwanie?
Jeśli zrobiłem to, co planowałem, a efekt jest inny, niż chciałem, staram się tę sytuację potraktować jako zagadkę, bo – jak ktoś mądry kiedyś powiedział – porażka jest skutkiem niedokładnego rozpoznania rzeczywistości. Po prostu musieliśmy źle zdiagnozować problem. Chodzi więc o to, by odkryć, na czym polegał nasz błąd. Oczywiście oprócz umysłu mamy też serce, dlatego w czasie pandemii widziałem niejednego przedsiębiorcę, który pod naporem emocji nie był w stanie tego podejścia łamigłówkowego kontynuować. Żeby podnieść się po porażce, potrzebne jest jakieś wewnętrzne źródło siły, które sprawi, że powiemy: OK, podnoszę rękawicę, po raz kolejny podejdę do tej łamigłówki, licząc na to, że tym razem ją rozwiążę. Sytuacje załamania biorą się zwykle stąd, że zamiast zinterpretować porażkę jako błąd logiczny, odbieramy ją osobiście: świat, klienci, pracownicy zrobili mi na złość. Jeżeli ego jest za duże, to porażka jest tragedią, która staje się źródłem wstydu czy nawet depresji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.