O dobrym doświadczaniu Kościoła, medialnych szumach i tworzeniu kultury chrześcijańskiej mówi watykanista Andrea Gagliarducci.
ks. Adam Pawlaszczyk: Napisałeś książkę „Kościół jutra”. Przepowiadasz przyszłość czy jesteś marzycielem?
Andrea Gagliarducci: (śmiech) Nie, przyszłości nie można przepowiedzieć. Po prostu uczestniczyłem w spotkaniach kontynentalnego etapu synodu w Pradze, a potem przedstawiłem serię refleksji na temat synodalnej debaty. Tak powstała mała książka, która nie pretenduje do prognozowania przyszłości. Piszę o Kościele przyszłości, bo uważam, że aby zrozumieć, jaki on będzie, musimy najpierw zrozumieć, jaki Kościół jest. Dużo ostatnio dyskutujemy, czy to o synodalności, czy o kolegialności, ale robimy to tak, jakbyśmy nie znali prawdziwej historii Kościoła. Mówimy o tych zjawiskach jak o czymś nowym, jakby przerwana została jakaś ciągłość. A to nieprawda. Nie jest prawdą, że Kościół nigdy nie słuchał świeckich; nie jest prawdą, że w Kościele nigdy nie było wymiany myśli między biskupem i ludem. Wręcz przeciwnie, jeśli spojrzymy na przykład na historię Papieskich Dzieł Misyjnych, to zobaczymy, że trzy z czterech zostały założone przez świeckie kobiety. A Leon XIII tak bardzo cenił bł. Paulinę Jaricot, że chciał, by szła obok niego w procesji w Rzymie, przed kardynałami.
A jednak tytuł książki sugeruje opowieść o przyszłości. Zanim porozmawiamy o niej, powiedz, jaki jest Kościół dziś.
Niestety – przede wszystkim podzielony. A przecież ma tyle wspaniałych doświadczeń, wydarzeń, które dzieją się w Kościołach lokalnych, często bardzo pięknych. Są również złe, ale te dobre są dzisiaj często niedoceniane lub niewidoczne w mediach głównego nurtu. Naprawdę uważam, że mamy wspaniałe doświadczenie Kościoła, parafie moim zdaniem działają bardzo dobrze. Jestem przekonany, że prawdziwy Kościół tworzą wierni, którzy codziennie przyjmują Komunię.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.