Kioskarz i dwaj uczestnicy protestu zginęli, a kilkadziesiąt osób zostało rannych w poniedziałek, gdy siły bezpieczeństwa otwarły ogień do demonstrantów blokujących budynek rządowy w mieście Taizz w południowo-zachodnim Jemenie - poinformowali świadkowie.
"Znaczne siły policyjne i wojskowe zaatakowały protestujących, a później ścigały ich w innych częściach miasta. Otwarły ogień i użyły gazów łzawiących" - powiedział jeden ze świadków Buszra al-Maktari.
Kilka tysięcy demonstrantów od niedzieli przebywało pod budynkiem ministerstwa edukacji w Taizzie, w tym wielu nauczycieli i uczniów, którzy domagali się odroczenia egzaminów z powodu zakłócenia toku nauki przez strajki. Niektórzy zebrani skandowali antyprezydenckie hasła. W poniedziałek siły bezpieczeństwa chcąc rozproszyć tłum zaczeły do niego strzelać. Dwaj demonstranci zginęli od kul, a trzecia ofiara to trafiony zabłąkaną kulą mężczyzna prowadzący na ulicy mały kiosk. Podczas tłumienia demonstracji co najmniej 80 osób zostało rannych. Wielu demonstrantów w całym Jemenie nawołuje do pozostania na ulicach do czasu ustąpienia prezydenta Alego Abd Allaha Salaha, rządzącego od wielu lat krajem.
Prezydent Salah nazwał w piątek swych oponentów "wyjętymi spod prawa" i "członkami sił terroru". Od początku antyreżimowych wystąpień w Jemenie w czasie tłumienia demonstracji przez służby bezpieczeństwa zginęło co najmniej 150 osób. We wtorek odbędzie się szczyt państw tworzącej Radę Współpracy Zatoki Perskiej (GCC), regionalną organizację, która pod koniec kwietnia przedstawiła plan zakończenia trwających od miesięcy niepokojów w Jemenie. Jednak Salah dotąd się na ten plan nie zgodził. Plan zakłada dymisję prezydenta w ciągu 30 dni od daty podpisania porozumienia. Salah rządzi w Jemenie od ponad 32 lat i dotychczas - jak pisze Reuters - był popierany przez Arabię Saudyjską i USA jako wsparcie przeciwko Al-Kaidzie.