The Rolling Stones najnowszym albumem próbują zmierzyć się z własną legendą. Z tej próby wychodzą zwycięsko.
Sierpień tego roku. W jednej z lokalnych londyńskich gazet swoje usługi reklamuje firma szklarska. Anons w stylu retro rozpoczynają słowa: „Hackney Diamonds, specjaliści od naprawy rzeczy ze szkła. Nasz życzliwy zespół obiecuje wam satysfakcję…”. Nieco niżej data powstania zakładu – 1962. I jeszcze dopisek: „Otwieramy we wrześniu”. Czytelnicy domyślają się, że za ogłoszeniem stoi grupa The Rolling Stones.
Za starzy, żeby przegrać
Najnowszy krążek Stonesów nosi tytuł „Hackney Diamonds” i rzeczywiście słucha się go z wielką satysfakcją. We wrześniu Brytyjczycy pokazali próbki dzieła, które w całości ukazało się 20 października. To ich pierwszy od 18 lat autorski materiał – jeden z najlepszych w 60-letnim dorobku.
Mick Jagger w lipcu skończył 80 lat. Keith Richards będzie świętował osiemdziesiątkę w grudniu. A „młodzieniec” tego grona, Ron Wood, obchodził w tym roku 76. urodziny. Najstarszy Charlie Watts, rocznik 1941, zmarł w 2021 r. Zdążył nagrać partie perkusji do dwóch nowych piosenek. Muzycy mierzą się z własną legendą. Od dekad są ikoną popkultury, a teraz postawili kropkę nad „i”. Trudno o podobny przykład w historii muzyki rozrywkowej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Sacha