O nawróceniu ku nadziei, dialogu ze światem i o tym, jak odzyskać zawiedzioną miłość do Kościoła, mówi bp Damian Muskus OFM.
Szymon Babuchowski: Trudno oprzeć się wrażeniu, że żyjemy dziś w czasach wielkiego zamętu. Jesteśmy codziennie atakowani tyloma wizjami, poglądami, ideologiami, często sprzecznymi ze sobą, że coraz trudniej się w świecie odnaleźć. Jak w tej sytuacji nie rozregulować wewnętrznego kompasu?
Bp Damian Muskus OFM: Jeśli oczekuje pan jednoznacznej odpowiedzi, to czeka pana rozczarowanie. Nie ma uniwersalnej recepty dla wszystkich, a przynajmniej ja takiej recepty nie znam. Mogę powiedzieć tyle, że wewnętrzny kompas – domyślam się, że chodzi panu o sumienie i umiejętność rozeznania, co jest dobre, a co z całą pewnością nam nie służy – regulujemy w sposób bardzo prosty: dzięki Ewangelii i rzeczywistej więzi z Chrystusem. Dopóki patrzymy na Niego, dopóki czujemy na sobie Jego spojrzenie, nawet gdybyśmy kierowali się w stronę manowców, nie stracimy z Nim kontaktu. Nawet jeśli zdarza nam się po drodze trochę po nich błądzić, nic nie jest ostatecznie stracone.
Ale jak nie pobłądzić całkiem, nie stracić z oczu Jezusa?
Czas zamętu, o który pan pyta, to w istocie naglące wezwanie dla nas, Jego uczniów, by wracać do istoty, do tego, co najważniejsze, a co niestety, również w Kościele, nader często bywa zagłuszane zajmowaniem się kwestiami drugorzędnymi i nadawaniem im zbyt wielkiej rangi. Trzeba wrócić do fundamentów wiary, po prostu. Jest to więc wezwanie do głębokiego nawrócenia wspólnoty Kościoła i każdego z jej członków. Tego nawrócenia potrzebujemy i pan, i ja – wszyscy. Kiedy mówię o nawróceniu głębokim, to mam na myśli: sięgającym serca, przemieniającym życie, uzdrawiającym i podnoszącym ku nadziei. To nie jest kwestia pobożnej deklaracji, ale przewrotu mentalnego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.