Polska nie zamierza zakazywać jakichkolwiek procesów związanych z poszukiwaniami i ewentualnym wydobyciem gazu łupkowego - powiedział w poniedziałek Główny Geolog Kraju Henryk Jacek Jezierski. Według niego, wszystko będzie pod kontrolą.
Jak mówił na poniedziałkowej konferencji prasowej Jezierski, Polska nie zamierza zakazywać niczego, co jest związane z poszukiwaniami i ewentualnym wydobyciem gazu niekonwencjonalnego.
"Chcemy śledzić ten proces i mieć pewność, że jest prowadzony w sposób bezpieczny" - podkreślił. Odniósł się w ten sposób do moratorium na jeden z elementów wydobycia gazu łupkowego - proces szczelinowania, jakie wprowadzono w niemieckim landzie Północna Nadrenia-Westfalia oraz ograniczenie poszukiwań we Francji.
W ocenie Jezierskiego, jeśli potwierdzą się szacunki co do ilości gazu niekonwencjonalnego, w Polsce potrzebne będą tysiące odwiertów. "W Stanach Zjednoczonych wykonano 35 tys. otworów i nie mamy sygnałów o dramatycznym wpływie tych otworów na środowisko" - powiedział Jezierski. Przywołał tu opinie amerykańskiej administracji, którymi Polska dysponuje.
"W ministerstwie środowiska, wraz z (...)Generalną Dyrekcją Ochrony Środowiska, Głównym Inspektorem Ochrony Środowiska, z Krajowym Zarządem Gospodarki Wodnej będziemy stali na straży, żeby ta przyszła działalność minimalizowała wpływy na środowisko" - powiedział.
Jak mówił Jezierski, nie ma eksploatacji kopalin bez wpływu na środowisko, a poszukiwanie i wydobycie gazu łupkowego może np. zmieniać krajobraz, wpływać na wody powierzchniowe i podziemne, powodować emisję hałasu i spalin. Jezierski zaznaczył, że Polska jest przygotowana na prowadzenie tego procesu z poszanowaniem środowiska. "Mamy instytucje, które dokładnie wiedzą, co mają robić, by bezpiecznie prowadzić poszukiwania i żeby minimalizować wpływ na środowisko podczas wydobycia" - zapewnił.
Jezierski dodał, że koncesje udzielone już na poszukiwania przewidują obowiązkowe wykonanie 124 otworów i ewentualnie 100 dalszych, jeżeli firmy wydobywcze tego zechcą. Podkreślał, że wykonano już siedem otworów i nie stwierdzono żadnego negatywnego wpływu na środowisko, za to we wszystkich stwierdzono obecność gazu łupkowego. Przypomniał też, że w Polsce wywiercono już 7 tys. głębokich otworów do wydobycia gazu konwencjonalnego, więc proces wiercenia jest opanowany.
Główny geolog kraju mówił też o pojawiających się w mediach materiałach, np. filmach w internecie, na których widać płonący gaz, który razem z wodą wydostaje się z kranu, co ma rzekomo dowodzić zanieczyszczenia wody pitnej. Na innym filmie, pokazywanym m.in. w Parlamencie Europejskim, francuski speleolog kruszy białą skałę, polewa ją wodą i podpala. Jezierski zaprezentował więc prawdziwy łupek gazonośny, który jest szary i - jak podkreślał - nie ma nawet zapachu gazu. "Mamy do czynienia z ewidentną manipulacją, ktoś podpala karbid i mówi, że to gaz łupkowy" - skomentował.
"Dementuję informację, że prace związane ze szczelinowaniem są wielkim zagrożeniem dla wód podziemnych. Wody podziemne są eksploatowane dużo płycej. Tylko rażący techniczny błąd człowieka mógłby spowodować jakieś zanieczyszczenie" - oświadczył. Płuczka, stosowana przy szczelinowaniu, nie ma prawa kontaktować się z wodami podziemnymi - podkreślił.
Jezierski wyjaśnił też, że zlokalizowany na terenie naszego kraju gaz z łupków jest własnością Skarbu Państwa. "Jeśli dojdzie do eksploatacji, Skarb Państwa będzie otrzymywał z tego tytułu opłaty. Opłaty będą również otrzymywać gminy, na terenie których prowadzona jest działalność, będzie otrzymywał Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, będą pieniądze otrzymywać właściciele nieruchomości. (...) Trzymajmy kciuki, żeby ten gaz był" - powiedział.