O wykorzystanych dzieciach i znaczeniu ujawniania prawdy mówi reporter śledczy Mariusz Zielke.
Jakub Jałowiczor: Historia pokazana w filmie: 13-latka jedzie na zawody sportowe i mieszka w pokoju z trenerem. Nikt nie reaguje. Jak to możliwe?
Mariusz Zielke: Po pierwsze kwestia czasów, były lata 90. Schemat działania, bo istnieje schemat, jest taki, że najbardziej podatne są osoby mające dysfunkcje rodzinne (tego w tym przypadku nie było), społeczne, finansowe. Jeśli autorytet okazuje się osobą złą, to trudno z nim walczyć, bo on jest np. przepustką do kariery. Tu – do kariery sportowej. Wszyscy zgadzają się, że Ania miała talent. Gdyby ktoś chciał temu dziecku pomóc, mielibyśmy sławę sportową. Niestety ten człowiek stwierdził, że może dziecko wykorzystać.
Nikt tego nie widział?
Szkoła mogła zobaczyć, że dziecko ma plik zwolnień ze szkoły od trenera, prawie nie bywa na lekcjach. Ale Ania była wybitnie uzdolniona, dziś jest lekarzem, więc nadrabiała zaległości. Rodzice powinni byli zauważyć, że relacja z trenerem posuwa się za daleko, żona trenera też. Sąsiedzi musieli widzieć, że dziecko bywa za często w jego domu. Raz na obozie sportowym razem popłynęli kajakiem, zniknęli na parę godzin. Dorosły mężczyzna był tak bezczelny i okrutny, że potrafił wykorzystać dziewczynkę tak, iż wszyscy mogli się zorientować. Kiedyś, też na obozie, brał z nią prysznic. Nikt nie zareagował.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.