Gdyby maksymalnie zostały wykorzystane wszystkie konstytucyjne terminy związane z tworzeniem nowego rządu, powstałby on w drugiej połowie stycznia, choć najbardziej prawdopodobne jest, że dojdzie do tego w grudniu, a stworzą go trzy partie będące dotychczas w opozycji.
Zaraz po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów Donald Tusk zaapelował do prezydenta Andrzeja Dudy, aby jak najszybciej zwołał pierwsze posiedzenie Sejmu i powierzył politykowi partii, które zdobyły większość, misję tworzenia rządu. Partie, o których mówił lider KO, to Koalicja Obywatelska (uzyskała 157 mandatów), Trzecia Droga (65 mandatów) i Nowa Lewica (26 mandatów). W sumie mają one 248 posłów, co daje stabilną większość. Tymczasem sprawa nie jest tak oczywista. Choć tym trzem partiom bardzo spieszy się do objęcia władzy, wciąż nie są formalną koalicją, do tego Prawo i Sprawiedliwość, które otrzymało najwięcej głosów i ma największą liczbę posłów – 194 – twierdzi, że podjęło próbę stworzenia większości. W tej sytuacji postawa prezydenta, który nie ulega naciskom, ale prowadzi konsultacje z ugrupowaniami zasiadającymi w nowym Sejmie, wydaje się zrozumiała.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bogumił Łoziński