Na synodzie biskupów w Watykanie obecna jest sprawa konfliktu na Bliskim Wschodzie i cierpienia w tamtej części świata- powiedział PAP metropolita łódzki kardynał Grzegorz Ryś. Podkreślił, że nie dyskutuje się o tym w wymiarze politycznym.
"Synod nie może być oderwany od tej tematyki, bo uczestniczą w nim osoby z Bliskiego Wschodu. Gdy pracowaliśmy w grupach, to przy stole, przy którym siedziałem, były też osoby z Jordanii, z Libanu. Zabierają głos, mówią o tym, co się dzieje; oczywiście nie mówią w wymiarze politycznym, bo to nie jest obszar naszego działania czy myślenia, ale ludzkie cierpienie - zawsze tak" - wyjaśnił metropolita łódzki.
"Ojciec Święty zachęcił wszystkich do postu i modlitwy o pokój w najbliższy piątek" - przypomniał kard. Ryś.
Mówiąc o swoich wrażeniach z synodu zaznaczył: "To naprawdę jest wspólnota ludzi, którzy się modlą. Zaczęliśmy synod od bardzo pięknych rekolekcji, które z nas uczyniły wspólnotę".
Odnosząc się do tematu obrad, czyli synodalności w Kościele stwierdził: "Słowo +synodalność+, które jest odmieniane przez wszystkie przypadki, może być definiowane jako podmiotowość każdego, ale w każdej sytuacji co innego oznacza; co innego oznacza synodalność i otwarcie na każdego w takiej części świata, jak na przykład Polska, a co innego w Libanie czy w krajach Dalekiego Wschodu".
"Mamy dokument roboczy, w którym są zawarte pytania, ale do tych pytań my teraz podchodzimy razem jako wspólnota, razem chcemy się z nimi zmierzyć, a nie mając tych pytań w głowie, każdy chce przeforsować swoje odpowiedzi, które sobie w domu przygotował" - wyjaśnił rozmówca PAP.
Dodał też: "W zeszłym tygodniu my, uczestnicy synodu byliśmy świadkami wstrząsającej modlitwy papieża na placu Świętego Piotra w intencji migrantów".
Na pytanie, czy trudno będzie opowiadać wiernym w Polsce o synodzie na temat synodalności, kard. Ryś odpowiedział: "To jest łatwe, jeśli oczywiście zmienimy język , bo już sama synodalność to jest słowo, które nieco odpycha".
"Natomiast w synodalności chodzi o to, żeby być razem, iść razem, słuchać siebie nawzajem, wziąć na siebie wzajemnie odpowiedzialność. To są słowa, które każdy rozumie i nie sądzę, żeby ktoś oponował przeciwko tym wartościom" - ocenił metropolita Łodzi.