Izraelskie bombardowania w Strefie Gazy w odpowiedzi na atak bojowników Hamasu wywołują gniew na Bliskim Wschodzie, a Chiny i Rosja widzą w tym szansę na powiększenie swoich wpływów poprzez poparcie dla Palestyńczyków, w przeciwieństwie do USA, które stoją po stronie Izraela - ocenia Reuters.
"Chiny i Rosja widzą to bardziej przez pryzmat Stanów Zjednoczonych niż Palestyny czy Izraela. Jeśli Stany Zjednoczone są w stanie skutecznie jednoczyć świat, to dla nich źle. Jeśli USA i ich sojusznicy stają się coraz bardziej izolowani, oceniają to jak dobre dla siebie" - zauważył dyrektor programu bliskowschodniego w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) w Waszyngtonie Jon Alterman.
Chińskie władze konsekwentnie wzywają do zawieszenia broni i powstrzymania eskalacji, ale w ostatnich dniach zaostrzyły też retorykę pod adresem Izraela. Szef chińskiej dyplomacji Wang Yi ocenił, że działania tego państwa "wykroczyły poza zakres samoobrony" i wezwał do zaprzestania "zbiorowego karania" mieszkańców Strefy Gazy.
Kreml natomiast wyrażał sympatię dla Palestyńczyków i oskarżał o zaistniałą sytuację USA. Rosyjski dyktator Władimir Putin przekonywał w tym tygodniu, że jest to "wyraźny przykład porażki polityki Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie" - przypomina Reuters.
Agencja podkreśla, że Putin i przywódca ChRL Xi Jinping starają się pogłębiać więzi z krajami rozwijającymi się, szukając w tym korzyści gospodarczych i sposobu na przeciwstawienie się wpływom USA i ich sojuszników. Z zabiegami tymi związany był m.in. niedawny szczyt chińskiej Inicjatywy Pasa i Szlaku w Pekinie, w którym uczestniczył Putin.
Choć strategie Chin i Rosji na Bliskim Wschodzie nie są całkowicie zbieżne, mają ze sobą wiele wspólnego - ocenia Reuters. Pekin zasygnalizował swoje rosnące wpływy w regionie, ogłaszając niedawno porozumienie o przywróceniu relacji między Arabią Saudyjską a Iranem. Moskwa też rozwijała swoje więzi z Teheranem, kupując od niego drony i wspólnie popierając reżim w Syrii.
Chiny i Rosja krytykowały też USA za ich stanowisko wobec Palestyńczyków, oceniając, że sprowadza się ono do ich marginalizacji. "Wspólnym interesem (Chin i Rosji) wyraźnie jest podkreślanie negatywnej roli USA w tym konflikcie. To wpisuje się w ich szerszą narrację o konieczności budowy porządku światowego alternatywnego wobec USA" - ocenił ekspert ds. Bliskiego Wschodu z Uniwersytetu Narodowego w Singapurze Jean-Loup Samaan.
Wojna prowadzona przez Rosję przeciwko Ukrainie jest dodatkową motywacją dla Moskwy, by popierać sprawę palestyńską. USA starały się, nie do końca skutecznie, przekonywać kraje Globalnego Południa do poparcia Ukrainy. Przedstawianie Waszyngtonu jako siły podsycającej konflikt na Bliskim Wschodzie to próba zaszkodzenia tym wysiłkom - ocenia Reuters.
Według Altermana podobną motywację mają Chiny, które uznają USA za swojego głównego rywala. Zdaniem badacza Pekin stara się "grać kartą Globalnego Południa niezależnie od swoich bliskich więzi z Izraelem" i nie tyle rzeczywiście udziela poparcia Hamasowi, co raczej "dyskretnie pomaga tworzyć opór wobec amerykańskich wysiłków na rzecz budowy międzynarodowego poparcia dla Izraela".