O swoim najnowszym filmie i o tym, na ile oddaje on wydarzenia związane z działaniami SB wobec biskupa Karola Wojtyły w latach 60. XX w., mówi Robert Gliński, reżyser „Figuranta”.
EDWARD KABIESZ: Najpierw był film o ks. Ziei, a teraz w „Figurancie” biskup Karol Wojtyła jest postacią, wokół której toczy się filmowa opowieść. Są to produkcje bardzo różne, ale w obu pojawia się wątek inwigilacji. Czy to przypadek?
ROBERT GLIŃSKI: Do tamtych czasów mam stosunek nie tylko emocjonalny. Odczuwam też ich ciężar i znaczenie. PRL jest dla mnie okresem fascynującym. Z jednej strony bardzo ciekawa kultura, a z drugiej służby, komunizm, niedostatki, trudy ówczesnego życia codziennego. To wszystko pozostało w świadomości mojego pokolenia, które wówczas się wychowywało i kształtowało. Stąd właśnie moje powroty do tego okresu. Silnym i widocznym elementem PRL-u był styk Kościoła i władzy, Kościoła i służb bezpieczeństwa. Kościół miał wówczas mocny autorytet, był w jakimś sensie ostoją nie tylko duchową całego społeczeństwa. Dlatego od razu stał się przedmiotem zainteresowania służb bezpieczeństwa. Był inwigilowany, starano się podglądać hierarchów, szukano różnych sposobów, by złapać ich w jakieś pułapki, dzięki którym można byłoby ich skompromitować. Myśmy o tym wiedzieli, choć tylko częściowo. Myślę, że to odbija się w moich filmach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.