Suweren przemówił głośno i wyraźnie, dlatego PiS, pomimo że wygrało wybory do Sejmu, po ośmiu latach sprawowania władzy prawdopodobnie zostanie odsunięte od rządzenia.
16.10.2023 22:29 GOSC.PL
Po przeliczeniu głosów z ponad 95 proc. okręgów wyborczych, a takimi danymi dysponuję, pisząc ten tekst, wyniki wyborów do Sejmu są następujące: PiS – 36,03 proc., KO – 30,12 proc., Trzecia Droga – 14,44 proc., Nowa Lewica – 8,46 proc., Konfederacja – 7,17 proc., Bezpartyjni Samorządowcy – 1,87 proc. Z informacji na stronach Państwowej Komisji Wyborczej w powyborczy poniedziałek o godz. 21 wynika, że na PiS zagłosowało 7 291 914 osób, co może przekładać się na ok. 196 mandatów.
Konferencja prasowa Państwowej Komisji Wyborczej w Warszawie. PAP/Paweł SupernakPrzypomnijmy, że w 2019 r. na listy tej partii zagłosowało 8 051 935 obywateli, czyli 43,59 proc. wszystkich ówczesnych wyborców, co dało jej 235 mandatów i możliwość samodzielnego rządzenia. Ta sytuacja się nie powtórzy, gdyż do przeliczenia pozostały głównie głosy z wielkich miast, gdzie wynik PiS jest gorszy.
Zdecydowali młodzi
Wprawdzie liderzy tej partii zapowiadają, że podejmą próbę stworzenia rządu i liczą, że prezydent kandydatowi z tego ugrupowania powierzy misję sformułowania nowego gabinetu, ale nic obecnie nie wskazuje na to, aby taki rząd mógł powstać. PiS chciało rządzić samodzielnie w formule Zjednoczonej Prawicy, która sprawdziła się w ciągu ostatnich dwóch kadencji. Okazało się jednak, że wszelkie kalkulacje stały się nieaktualne w momencie, gdy przy urnach w kraju i za granicą ustawiły się kolejki wyborców w liczbie, jakiej dotąd nie widzieliśmy. Frekwencja w tych wyborach przekroczyła 73 proc. i jest największa w dziejach III RP. Prezes Jarosław Kaczyński wielokrotnie powtarzał, że te wybory są najważniejsze od 1989 r., i apelował o masowy w nich udział. Wyborcy go posłuchali, poszli gremialnie do urn, ale w większości zagłosowali na listy opozycji. Na szczegółowe analizy przyjdzie jeszcze czas, ale już widać, że o losach tych wyborów przesądzili przede wszystkim ludzie młodzi, a także ci, którzy w poprzednich wyborach nie głosowali. Obie te grupy poszły masowo do urn, przesądzając o zwycięstwie opozycji. Cztery lata temu głosy młodych zapewniły zwycięstwo partii Jarosława Kaczyńskiego i były decydujące dla sukcesu Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Tym razem partia rządząca w swej kampanii całkowicie rozminęła się z oczekiwaniami tej grupy wyborców. Nie trafiła do nich ze swymi hasłami wyborczymi, nie rozpoznała przemian zachodzących w tych środowiskach.
PiS nadal w grze
Bazę PiS zawsze stanowiły wieś i prowincja, miasta do 50 tys. mieszkańców. W trakcie rządów tej formacji zrobiono wiele, aby zatarły się różnice pomiędzy wielkimi, dynamicznie rozwijającymi się metropoliami a prowincją, i zaskakiwało mnie, jak słabo ten sukces wybrzmiewał w propagandzie wyborczej tej partii, koncentrującej się na kampanii wymierzonej w Donalda Tuska oraz wszystkie partie opozycyjne. Mam wrażenie, że gdyby twarzą kampanii była Beata Szydło, a nie wyraźnie sztuczny w roli trybuna ludowego premier Mateusz Morawiecki, wynik wyborów byłby inny. Spodziewam się, że premier Szydło nie jątrzyłby tak bardzo i akcentowałaby przede wszystkim pozytywne dokonania minionych lat. Niestety PiS w tej kampanii ani przez moment nie potrafiło dokonać krytycznej samooceny własnych rządów i zaproponować innej formuły rozmowy z wyborcami poza przekazem: „tylko my jesteśmy patriotami, a reszta to zdrajcy na usługach Berlina, Brukseli, Paryża i Moskwy”. PiS pozostaje jednak nadal w grze jako silna i wpływowa partia opozycyjna i z pewnością będzie uważnie patrzeć rządzącym na ręce oraz rozliczać ich z przedwyborczych obietnic.
Rola prezydenta
Stery rządów w kraju przejmie koalicja składająca się z KO, Trzeciej Drogi oraz Lewicy. Według wstępnych obliczeń ugrupowania te zdobyły razem około 249 mandatów, co zapewni im znaczną przewagę w Sejmie. Jeszcze większy sukces opozycja osiągnęła w wyborach do Senatu. Kandydaci tzw. Paktu Senackiego wygrali z przedstawicielami PiS i będzie to różnica większa aniżeli cztery lata temu.
Ważną rolę w tym nowym systemie władzy politycznej będzie teraz pełnił prezydent Andrzej Duda, którego weta, jak się wydaje, koalicja rządząca nie będzie mogła przełamać. To on, przez PiS często nieszanowany, a przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego wręcz ostentacyjnie lekceważony, będzie miał w wielu kwestiach decydujący głos. Jestem przekonany, że będzie pamiętał o tym, co obiecywał swym wyborcom, m.in. w kwestii ochrony życia i wielu innych sprawach, a jednocześnie nie uwikła się w obronę swego środowiska politycznego, jeśli będzie to miało jedynie partykularny wymiar. Do prezydenta należeć będą także kolejne ruchy: zwołanie w ciągu miesiąca pierwszego posiedzenia Sejmu i Senatu nowej kadencji, powierzenie misji tworzenia rządu liderowi zwycięskiego ugrupowania, a jeśli będzie to próba nieskuteczna – zaprzysiężenie rządu wyłonionego przez nowy Sejm. Nowy rząd powstanie prawdopodobnie w połowie grudnia. Polacy w tych wyborach nie opowiedzieli się za jakimś konkretnym programem, gdyż opozycja go nie przedstawiała. Powiedzieli jednak stanowczo, że nie chcą, aby dalej rządził PiS, i te negatywne emocje przesądziły o wyniku tych wyborów.
Andrzej Grajewski