Pacjent czuje się dobrze, badania wskazują na występowanie obiecujących impulsów nerwowych.
W listopadzie zeszłego roku pisaliśmy obszerny artykuł o prowadzonym przez należącą do Elona Muska firmę Neuralink naborze chętnych do wszczepienia implantu mózgowego przenoszącego informacje z mózgu do komputera. Dziś Neuralink jest już po przeprowadzeniu pierwszej takiej operacji. Wszczepialne implanty komunikujące ludzki mózg z komputerem są już rzeczywistością. Ta technologia daje duże nadzieje, ale też skłania do szukania odpowiedzi na trudne pytania.
Pierwszy pacjent, który poddał się zabiegowi musiał zgodzić się na usunięcie fragmentu czaszki, przez który wprowadzone zostały elektrody, następnie dziura została zasklepiona chipem analizującym przesyłane przez elektrody dane o aktywności mózgu. Chip będzie przesyłał zebrane dane do znajdującego się w pobliżu laptopa. Pierwszym pacjentem poddanym wszczepieniu tego implantu jest osoba sparaliżowana, dla której taki zabieg jest jdyną nadzieją na odzyskanie w przyszłości przynajmniej częściowej sprawności. Wstępne badania wskazują na występowanie obiecujących impulsów nerwowych i neuronowych u pacjenta. Osoba ta czuje się dobrze - zapewnił Musk.
W eksperymentalnej fazie projektu, trwającej sześć lat, ma wziąć udział 11 pacjentów. W mózgach osób biorących w nich udział, umieszczane zostaną 64 elastyczne nici, cieńsze od ludzkiego włosa, które mają one kontrolować "intencje ruchu" w mózgu. Wcześniej Neuralink przeprowadził ponad 150 takich operacji na zwierzętach, m.in. małpach i świniach. Badania te budziły spore kontrowersje, a dla samych zwierząt miały być bolesne. Na początku 2023 r. wniosek o przeprowadzenie testów na ludziach został ze względów bezpieczeństwa odrzucony przez amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków, ale we wrześniu tego roku zgodę wydano.
Więcej o interfejsach mózg-maszyna, nie tylko w kontekście projektu Elona Muska, pisaliśmy w listopadzie 2023 r. w "Gościu Niedzielnym":
wt