Oceniając dwudniowe głosowanie w wyborach do parlamentu należy brać pod uwagę zasadę ich powszechności; trzeba stworzyć możliwość uczestnictwa jak największej liczbie osób - uważa prof. Piotr Winczorek. Według prokuratora generalnego takie głosowanie budzi wątpliwości.
Konstytucjonalista prof. Winczorek dodał, że zasada powszechności nie może być jedynie "deklaracją ustawową". "Wybory wyznaczane są w jeden lub wiele dni wolnych od pracy po to, żeby zrealizować konstytucyjną zasadę, iż wybory muszą mieć charakter powszechny i ma być czas, żeby wiele osób mogło w nich uczestniczyć" - powiedział PAP w piątek Winczorek.
Zaznaczył on, że dlatego przy ocenie przepisów trzeba się odwołać do przewodnich zasad konstytucyjnych, a nie tylko wąsko pojmowanych poszczególnych norm. "Jeśli zasady powszechności i tajności głosowania będą przemawiać na rzecz tych norm, to wtedy nie byłoby naruszenia konstytucji" - ocenił. Dodał jednak, że w tej sprawie "wszystkie karty w ręku ma Trybunał Konstytucyjny i on będzie decydował".
Według uchwalonego na początku stycznia Kodeksu wyborczego przewidywana jest m.in. możliwość dwudniowego głosowania, która ma charakter fakultatywny. O tym, czy wybory będą trwały jeden czy dwa dni, zdecyduje osoba je zarządzająca, czyli np. w przypadku wyborów samorządowych będzie to premier, prezydenckich - marszałek Sejmu, parlamentarnych - prezydent. Ponadto Kodeks wyborczy wprowadził jednomandatowe okręgi wyborcze w wyborach do Senatu.
Wątpliwości odnośnie konstytucyjności niektórych z przepisów uchwalonego przez Sejm na początku stycznia Kodeksu wyborczego wyraził prokurator generalny Andrzej Seremet w swoim pisemnym stanowisku skierowanym w kwietniu do Trybunału Konstytucyjnego. Stanowisko to, do którego dotarła piątkowa "Rzeczpospolita", jest związane z zaskarżeniem do TK przepisów Kodeksu wyborczego przez PiS.
Jak głosi stanowisko PG, jeżeli "wybory miałyby trwać dwa dni, to oba te dni muszą być dniami ustawowo wolnymi od pracy". Dlatego, jak m.in. wskazuje PG, "niedopuszczalne jest wprowadzenie przez ustawodawcę zwykłego, w prawie wyborczym, regulacji dającej możliwość zarządzenia głosowania w wyborach w ciągu dwóch dni, z których tylko jeden miałby przypadać na dzień wolny od pracy, drugi dzień głosowania przypadałby natomiast na dzień poprzedzający dzień wolny od pracy". Tymczasem, według stanowiska PG, sobota formalnie nie może być uznana za dzień ustawowo wolny od pracy, ponieważ jako taki dzień nie została "narzucona przez ustawodawcę".
"Prokuratura Generalna, jak wynika z ustawy, jest uczestnikiem postępowań przed TK i dlatego zawsze przedstawia Trybunałowi swoje pisemne stanowisko, bo ma taki obowiązek" - powiedział PAP rzecznik prasowy PG prok. Mateusz Martyniuk. Dodał, że "stanowisko to będzie podlegało dyskusji podczas rozprawy przed Trybunałem, a przedstawiciel PG będzie wsłuchiwał się w argumenty stron postępowania". "Charakter ostateczny będzie miało dopiero orzeczenie TK" - dodał prokurator.
Nie jest natomiast jeszcze znany termin rozpatrzenia sprawy przez TK. W piątek w biurze prasowym Trybunału Konstytucyjnego poinformowano, że taki termin nie został jeszcze wyznaczony. Nie wiadomo, czy TK zajmie się Kodeksem wyborczym przed, czy już po wyborach parlamentarnych.
W ocenie Winczorka, TK powinien rozpatrzyć kwestię konstytucyjności tych przepisów "w miarę szybko". Nawet jeśli jednak - jak dodał konstytucjonalista - orzeczenie niekorzystne dla zaskarżonych przepisów zapadłoby już po wyborach nie powinno ono stać się powodem do unieważnienia głosowania. W takim przypadku bowiem, jak zaznaczył Winczorek, decyzja prezydenta o dwudniowych wyborach byłaby i tak podejmowana "w domniemaniu konstytucyjności ustawy".