Co zrobić, żeby w oczach współbraci w wierze zasłużyć na miano heretyka? Wystarczy powiedzieć, że słucha się nauczania papieża.
06.10.2023 11:22 GOSC.PL
„Gdzie Piotr, tam Kościół”. Te słowa św. Ambrożego z IV wieku jeszcze niedawno nie budziły wątpliwości. Oczywistym było, co jako pierwszy wyraził św. Augustyn, że Roma locuta, causa finita (Rzym przemówił, sprawa zamknięta). Nie oznaczało to papolatrii, ale zaufanie do papieża – głowy Kościoła.
Jeszcze parę lat temu sformułowanie „jestem katolikiem” w domyśle oznaczało „idę za papieżem – Piotrem naszych czasów”. Dziś słuchanie papieża w oczach wielu katolików staje się prawie herezją. W mediach społecznościowych pod każdym wpisem z papieską wypowiedzią mnożą się komentarze. Papieżowi wprost zarzuca się odstępstwo od wiary, herezję, przynależność do loży masońskiej. Nie brakuje komentatorów podważających jego wybór na Stolicę Piotrową, pogardliwie stosujących formę „pan Bergoglio”. Nie ulega przy tym wątpliwości, że część komentujących nie przeczytała nawet oryginalnych papieskich wypowiedzi i polemizuje z przekłamanymi pseudocytatami i krzykliwymi nagłówkami, mającymi niewiele wspólnego z prawdą. „Papież pozwala na śluby homoseksualistów! To herezja!” – krzyczą. Że nie pozwala? Ale na pewno pozwoli, a poza tym czci Pachamamę, to wystarczy, żeby obwołać go bluźniercą!
Bezspornie pontyfikat Franciszka jest inny od wszystkiego, do czego przyzwyczaili nas jego poprzednicy. Spontaniczne wypowiedzi wywołują niejednokrotnie chaos, nie brakuje sformułowań, które budzą niepokój czy wręcz są trudne do obrony – choćby pamiętne stwierdzenie o NATO szczekającym pod drzwiami Rosji. Na szczęście Kościół nie wymaga od swoich wiernych bezkrytycznego przyjmowania każdego papieskiego słowa czy gestu. Wolno stawiać pytania, dzielić się swoimi wątpliwościami i jasno wyrażać zaniepokojenie. Problem w tym, że wielu komentatorów zamiast zadawać pytania, powtarza sformułowane przez siebie diagnozy: heretyk, bluźnierca.
Ignacy Loyola, założyciel jezuitów, w swych „Ćwiczeniach duchownych” podaje – zakorzenioną w Ewangelii – zasadę, zwaną praesupponendum: „Dobry chrześcijanin winien być bardziej skory do ocalenia wypowiedzi bliźniego niż do jej potępienia. A jeśli nie może jej ocalić, niech spyta go, jak on ją rozumie…”. Zdziwiłby się dziś ojciec Ignacy, widząc, że katolik, który stara się zrozumieć myśl przyświecającą papieżowi, spotyka się dziś z poważnymi oskarżeniami ze strony braci w wierze, którzy odsądzają go od czci i wiary za powoływanie się na słowa następcy Piotra. Aby zasłużyć dziś na miano heretyka, wystarczy zadeklarować wierność Franciszkowi.
W historii nie brakowało osób, które nie owijając w bawełnę wskazywały błędy papieży. Jednak ci krytycy, którzy kierowali pod adresem następców świętego Piotra mocne słowa, byli jednocześnie zanurzeni po uszy w Kościele, służąc mu czasem aż do męczeństwa. – Jeżeli nie jesteś gotowy za kogoś umrzeć, jeśli nie masz ochoty zrobić czegoś konkretnego w tym Kościele, to zamilknij i kontynuuj proces nawrócenia – mówi o. dr hab. Tomasz Gałuszka OP w rozmowie z Jackiem Dziedziną, wspominając o krytyku-reformatorze i teoretyku modelu Kościoła gregoriańskiego – św. Piotrze Damianim. – Po prostu asceta gotowy oddać swoje dobra dla Kościoła. I on kierował odważne, wręcz bezczelne słowa i pouczenia do papieży: Klemensa II, Damazego II, Leona IX, Wiktora II, Stefana IX, Mikołaja II i Aleksandra II. Był z nimi i pracował razem z nimi. Nigdy z wygodnej ambonki, dystansu i średniowiecznego Facebooka – podkreśla dominikanin.
Dzieje Kościoła pełne są chwil trudnych, konfliktów i sporów nieporównywalnie bardziej dramatycznych niż te, które dziś śledzimy zza ekranu komputera. Gdyby Kościół był ludzkim pomysłem, dawno nie byłoby już po nim śladu. – Jedynym wytłumaczeniem jest wiara, a przede wszystkim heroiczna „wiara” samego Boga w słabego człowieka, którego – ryzykując – postawił na czele wspólnoty. Skoro zaś On „wierzy” w Piotra, to trzymanie się papieża jest jedyną pewną i sprawdzoną przez ostatnie 2000 lat drogą, chociaż ludzie mieli i wciąż mają miliony powodów, żeby odejść – mówił o. Gałuszka. A ks. Wojciech Węgrzyniak stawia pytanie: „Jeśli Chrystus jest wierny Piotrowi, który nie zawsze jest wierny Bogu, to kimże ja jestem, żeby nie być wierny temu, któremu jedyny Pan powierzył jedyne klucze?”.
Agnieszka Huf