Tycjan (Tiziano Vecellio), "Wieczerza w Emaus", olej na płótnie, ok. 1530, Luwr, Paryż
To obraz zaskakujący dla każdego, kto dobrze pamięta „Ostatnią Wieczerzę” Leonarda da Vinci. Siedzący z lewej strony uczeń Jezusa jest bardzo podobny do… Judasza z tamtego sławnego malowidła. Tak samo odchyla się do tyłu, wykonując obronny gest ręką, jakby nie chciał dopuścić do siebie Zbawiciela.
Dwaj uczniowie Jezusa, kilka dni po Jego śmierci, wybrali się do Emaus, wioski pod Jerozolimą. Po drodze spotkali nieznajomego, którego zaprosili na kolację w gospodzie. W chwili gdy łamał i błogosławił chleb, zorientowali się, że to zmartwychwstały Chrystus. Właśnie tę chwilę, z Ewangelii według św. Łukasza, namalował Tycjan.
Uczeń z prawej strony nachyla się w stronę Pana, pobożnie składając ręce do modlitwy. Wydaje się, że za chwilę przyklęknie. Jego twarz jest spokojna, nie znajdujemy na niej nawet zaskoczenia. To znaczy, że cały czas wierzył w zmartwychwstanie Jezusa. Z jego zachowaniem skrajnie kontrastuje postawa ucznia namalowanego z lewej strony. Artysta chce skupić naszą uwagę właśnie na nim.
Pewnie dlatego „upodobnił” go do Judasza, choć jest to zabieg bardzo krzywdzący dla tego ucznia, który przecież nie zdradził Chrystusa, a zgrzeszył jedynie słabością wiary. Oberżysta i jego młody pomocnik patrzą na tego ucznia, przyciągając nasz wzrok.
Uczniowi z lewej wyraźnie zabrakło wiary. Toczy ze sobą jakąś straszną walkę. Jej dobitnym symbolem są pies z kotem namalowane pod jego nogami. Jest na tym obrazie jeszcze jeden szczegół, na który warto zwrócić uwagę. Na ścianie nad głową pomocnika oberżysty znajduje się wizerunek czarnego, cesarskiego orła. To znak, że obraz był malowany na życzenie cesarza Karola V. Ostatecznie jednak trafił do kolekcji rodziny Maffei z Werony.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa