Możemy znaleźć się w takim momencie naszego duchowego życia, że utkniemy w miejscu. Będziemy mnożyć nasze pobożności i religijne uczynki, a na horyzoncie nie będzie widać żadnych dobrych owoców. Chowanie w sercu goryczy, gniewu i pogardy dla innych to duchowe trucizny, które nie pozwalają nam pójść dalej i ruszyć z miejsca.
30.09.2023 18:09 GOSC.PL
Przypowieść o dwóch synach
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu:
«Co myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: „Dziecko, idź i pracuj dzisiaj w winnicy”. Ten odpowiedział: „Idę, panie!”, lecz nie poszedł. Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: „Nie chcę”. Później jednak opamiętał się i poszedł. Który z tych dwóch spełnił wolę ojca?» Mówią Mu: «Ten drugi».
Wtedy Jezus rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wy mu nie uwierzyliście. Uwierzyli mu zaś celnicy i nierządnice. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć».
Oto słowo Pańskie.
„Celnicy i nierządnice wchodzą przed Wami do królestwa niebieskiego”. Tym zdaniem Jezus zadał niemały cios w policzek arcykapłanom i starszym ludu. Dlaczego kierował tak mocne słowa do tamtejszych duchowych autorytetów? Z podpowiedzią może przyjść inny fragment Ewangelii: przypowieść o faryzeuszu i celniku Jezus skierował do tych, „co dufni byli w sobie, a innymi gardzili”(Łk 18,9). Możemy znaleźć się w takim momencie naszego duchowego życia, że utkniemy w miejscu. Będziemy mnożyć nasze pobożności i religijne uczynki, a na horyzoncie nie będzie widać żadnych dobrych owoców, Bożych dzieł czy wzrostu.
Co może być powodem takiego stanu rzeczy? Chowanie w sercu goryczy, gniewu i pogardy dla innych. To duchowe trucizny, które nie pozwalają nam pójść dalej i ruszyć z miejsca. W pierwszym czytaniu św. Paweł daje nam przeciwny obraz zdrowego duchowego życia, które wyraża się w bardzo konkretnych postawach: „(…)w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie. Niech każdy ma na oku nie tylko swoje sprawy, ale też i drugich” (Flp 2,3-4). To, co dzieje się w ukryciu, w sercu, jest powodem, dla którego pojawia się w naszym życiu błogosławieństwo lub jego brak.
Mój bliski znajomy, ks. Rafał Jaroszewicz, opowiedział mi kiedyś historię, jak wraz z zespołem mieli przed sobą bardzo trudne zadanie opłacenia wydarzenia ewangelizacyjnego, które miało odbyć się na Stadionie Narodowym. Koszty tego przedsięwzięcia były ogromne, a on miał wrażenie, że niebo jest nad nim zamknięte, znikąd nie pojawiały się pieniądze. Kiedy mocno zestresowany całą presją i terminami opłat, które się zbliżały, poszedł na adorację, zadał Jezusowi pytanie: „Dlaczego mi nie błogosławisz?! Przecież to Twoje dzieło”.
Nagle pojawiło się w jego sercu wspomnienie sprzed kilku miesięcy, gdy jego znajomy, również ksiądz, zaczął ogłaszać zbiórkę finansową na pewne dzieło, które dla księdza Rafała wydało się nie aż tak ambitne, jak jego. Wzgardził w sercu tym dziełem i zbiórką, mówiąc parę nieprzychylnych słów pod nosem. Ks. Rafał usłyszał na adoracji: „Musisz wyznać swój grzech i pokutować za pychę i postawienie siebie wyżej od tamtego człowieka. Wzgardziłeś moim dziełem w swoim sercu. Dlatego nie błogosławię twojego”.
To złamało jego serce. Po wyznaniu swojego grzechu pogardy nagle zaczęły pojawiać się pieniądze na koncie i można było zauważyć błogosławieństwo nad wydarzeniem, o które tak bardzo się martwił. Zastanówmy się dzisiaj, czy nie ma w nas wzgardy i poczucia wyższości względem ludzi, których Bóg postawił na naszej drodze. Może to klucz do tego, abyś na nowo zaczął doświadczać błogosławieństwa?
Marcin Zieliński