Nieprawdopodobną drogę przeszedł ten antyklerykał: od praktyk spirytystycznych i przyjęcia „święceń jako kapłan szatana” do umiłowania Różańca.
Kto szerzy Różaniec, ten jest ocalony! – to zawołanie bł. Bartłomieja Longo obiegło świat. Jednak na początku na słowo „Maryja” ten Włoch reagował bardzo alergicznie.
Urodził się we włoskim Latiano 10 lutego 1841 roku. W czasie studiów w Neapolu przeżył potężny kryzys wiary i zaczął nawet otwarcie występować przeciw Kościołowi. Pochłonęły go magia i modne w tym czasie praktyki spirytystyczne. Longo wpadł w okultyzm po uszy. Do tego stopnia, że przyjął nawet „święcenia” jako… kapłan szatana.
Na szczęście zbuntowany młodzieniec spotkał na swej drodze ludzi wiary, a zwłaszcza prof. Wincentego Pepe. Godzinami rozmawiali, poruszając tematy „na śmierć i życie”, a Bartolo odkrywał krok po kroku piękno chrześcijaństwa. Na nawrócenie zbuntowanego antyklerykała mieli ogromny wpływ bracia dominikanie.
W roku 1864 otrzymał doktorat z prawa. Nie pracował jednak w zawodzie, bo tak zachwycił się Dobrą Nowiną, że porzucił profesję adwokata i oddał się działalności ewangelizacyjnej. „Opatrzność wzięła mnie za rękę, tak jak ktoś, kto prowadzi niewidomych i dzieci” – wyjaśniał.
Został administratorem majątków księżnej Marianny de Fusco (później jego żony), która wspierała hojnie jego działalność charytatywną. Wędrował po włoskich wsiach, ucząc katechizmu i z błyskiem w oku opowiadając o ogromnej mocy Różańca. „Teologia maryjna i Różaniec są niczym dwa poematy połączone w jedną całość, dwa hymny zlewające się w jeden hymn, dwie okazałe świątynie, dwie katedry myśli i pobożności, które stają się jednością. Są zatem dwiema świątyniami o identycznych wieżach i iglicach sięgających równie wysoko” – nauczał.
Gdy w 1876 roku siostra Maria Concetta de Witala podarowała mu zniszczony obraz Matki Bożej Różańcowej, odnowił go i umieścił w niewielkim kościółku w Pompejach. Ani on, ani proboszcz parafii, który wydał na to zgodę, nie spodziewali się, że do tego wizerunku będą przybywały tysiące pielgrzymów i niebawem stanie się on „łaskami słynącym”. Liczba pątników była tak wielka, że trzeba było pomyśleć o budowie większej świątyni – od początku pomyślanej jako maryjne sanktuarium.
Zachęcony przez biskupa Noli Giuseppe Formisaniego Bartolo Longo rozpoczął zbiórkę funduszy na wybudowanie kościoła pw. Matki Bożej Różańcowej. Prace ruszyły w 1876 roku i dzięki ogromnej hojności Włochów trwały zaledwie 11 lat. W roku konsekracji Leon XIII ofiarował wizerunkowi koronę papieską, którą zdobiło ponad 700 drogich kamieni. W 1894 roku Longo podarował kościół samemu papieżowi, który mianował się jego proboszczem (od tej pory jest nim każdy kolejny następca św. Piotra).
Od początku przy kościele powstały dzieła miłosierdzia, m.in. sierociniec i Instytut Dzieci Więźniów. 4 maja 1901 roku Leon XIII podniósł świątynię do godności bazyliki papieskiej, a dziś przyciąga ona tłumy pielgrzymów z całego świata.
Marcin Jakimowicz