Uprawianie propagandy sukcesu zarzucił ekipie rządzącej arcybiskup Sławoj Leszek Głódź. – Prawdy nie należy ukrywać ani nią manipulować w obawie, że spadną słupki sondaży – przestrzegł metropolita gdański.
IV. Prawda jest gwarancją wolności
Umiłowani!
Pamiątka Trzeciomajowej Konstytucji. Święto, którego nie wystarczy przypomnieć okolicznościowym artykułem w gazecie, telewizyjną relacją z państwowych uroczystości, symbolicznym znakiem – choćby tym bardzo pięknym – jakim są narodowe flagi, którymi tego dnia zdobimy nasze domy, balkony, okna. To jest dzień kiedy te barwy ojczyzny, biało-czerwone, mają rozświetlić nasze serca, rozbudzić nasze myśli, nasza dumę i radość, że jesteśmy – z woli Bożej – dziećmi polskiej ojczyzny.
Dobrze tego dnia sięgnąć do tekstu aktualnej Konstytucji uchwalonej 2 kwietnia 1997 roku. Przypomnieć sobie nasze prawa, nasze obywatelskie obowiązki. Bardzo długo ta Konstytucja się rodziła, w sporach, w napięciach, także w swoistej atrofii woli reprezentantów narodu – posłów i senatorów. To był swoisty paradoks, że niemal przez osiem pierwszych lat polskiej wolności obowiązywała Konstytucja – najwyższy akt w systemie źródeł prawa w państwie – narzucona Polsce w dobie stalinowskiej, w wielu elementach obca polskiemu duchowi.
Osiem lat dyskusji, sporów. Pośród nich sporu, który nas, chrześcijan, szczególnie bolał. O invocatio Dei. O odwołanie się w tekście Konstytucji do Bożego porządku, który dla milionów ludzi tej ziemi stanowi najwyższą wartość i fundament ich życia. „Trzeba, aby prawo ustanowione przez człowieka, przez ludzki autorytet ustawodawczy odzwierciedlało w sobie odwieczną Prawdę i odwieczną Sprawiedliwość, którą jest On sam – Bóg Nieskończonego Majestatu: Ojciec, Syn i Duch Święty”. Jeszcze raz powracam do słów Jana Pawła II wypowiedzianych 3 maja 1991 roku do elity narodu: posłów, senatorów, która miała decydować o kształcie i treści nowej Konstytucji
Jak ta konstytucja funkcjonuje w naszym życiu? Jaką stanowi dla nas wartość? Czy jej artykuły zachowały żywą treść? Czy odzwierciedlają rzeczywistość? Czy nie są niekiedy jedynie martwą literą? W preambule do Konstytucji zapisane zostało m.in. że ustanowiono ją „jako prawo podstawowe dla państwa oparte na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości…”.
Prawo do poszanowania wolności. Jak to prawo definiujemy, rozumiemy, wdrażamy w materię życia? Czy nie zapomina się zbyt często, że prawa do wolności nie wolno oddzielać od praw sumienia, od praw prawdy. Znów wróćmy do godziny beatyfikacji Jana Pawła II, do słów Ojca Świętego Benedykta XVI, który mówiąc o Jego świadectwie „wiary, miłości i odwagi apostolskiej” stwierdził, że nowy błogosławiony „pomógł nam nie lękać się prawdy, gdyż prawda jest gwarancją wolności”.
Prawda jest gwarancją wolności.
Czy o tej zasadzie się pamięta, czy się jej przestrzega w domu ojczyzny? Zastanowicie się chwilę, Bracia i Siostry, odpowiedzcie na nie.
Warto dziś, w sytuacji duchowej w jakiej znajduje się Polska, przywołać inne ważne wspomnienie związane z osobą Jana Pawła II.
Rok 1995. Kilkugodzinna pielgrzymka Ojca Świętego do Ojczyzny. Pamiętna homilia wygłoszona w Skoczowie.
A Ojciec Święty postawił wtedy konkretny warunek lepszego jutra Polski: wołał o ludzi sumienia, niezbędnych i koniecznych, aby nie zmarnotrawić daru wolności. Wzywał do czujności, do niepoddawania się prądom moralnego permisywizmu, do odkrywania wyzwalającego charakteru wskazań Chrystusowej Ewangelii i Bożych przykazań. Ostrzegał, że „pod hasłami tolerancji w życiu publicznym i w środkach masowego przekazu szerzy się nieraz wielka, może coraz większa nietolerancja” a jej adresatami są ludzie wierzący. Mówił o tym, że wyszydza się często to, co stanowi dla nich największą świętość, a ich samych spycha się na margines życia społecznego.
To było 16 lat temu. Dziś trzeba do tych słów wracać. I to z jakimś skurczem serca, z poczuciem niedokonania, niedopełnienia tamtych papieskich przestróg dyktowanych troską Ojca polskiej wolności o jej kształt, o jej przyszłość.
Ci, którym system demokratyczny, powierzył odpowiedzialność za los państwa muszą iść drogą prawdy. Prawdy nie należy ukrywać, prawdą nie należy manipulować, przed prawdą nie można uciekać, w obawie, że spadną słupki sondaży, że zmieni się pozytywny wizerunek medialny. Przeżyliśmy już – i to nader boleśnie – lata propagandy sukcesu. Pamiętamy rozdźwięk między kreowanymi iluzjami a realnym życiem. Zaufanie obywateli zdobywa się nie efektownymi obietnicami, ale uczciwością, nawet wtedy, kiedy trzeba się przyznać do porażek, przysłonić uśmiech programowego optymizmu, przeprosić za, to co się nie udało, przyznać rację tym, którzy wcześniej ostrzegali. Wygodnie za wszelkie zło, zaniechanie, oskarżać opozycję. W niej szukać źródła własnych niepowodzeń. To droga donikąd. „Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?:” (Mt 7,3) – pyta Jezus.