W testach na myszach naukowcy odkryli, że lek stosowany zwykle przeciw stwardnieniu rozsianemu zmniejsza nasilenie choroby Alzheimera. Preparat prawdopodobnie można przy tym łączyć z innymi lekami.
Z chorobą Alzheimera, mimo dekad prac nad terapiami, nadal medycyna słabo sobie radzi. Większość metod leczenia oddziałuje na tworzące się w przebiegu choroby złogi wadliwego białka - beta-amyloidu, co wymaga szybkiego rozpoczęcia terapii i dożylnego podawania leków.
Grupa z Brigham and Women's Hospital donosi jednak o potencjalnej skuteczności działającego inaczej leku, który obecnie stosuje się przeciwko stwardnieniu rozsianemu. Preparat ten, podawany w formie sprayu do nosa, moduluje działanie układu odpornościowego (oddziałuje na receptory CD3 na komórkach immunologicznych), zmniejszając zapalenia.
W testach na myszach z modelem choroby Alzheimera terapia zmniejszała aktywność mikrogleju - komórek odpornościowych mózgu odpowiedzialnych za stany zapalne. Leczone myszy zaczęły lepiej radzić sobie w testach sprawdzających zdolności intelektualne.
Badacze wykryli przy tym zmiany w aktywności genów w limfocytach T. Wszystkie te efekty były niezależne od poziomu beta-amyloidu.
Naukowcy chcą teraz przetestować to podejście w połączeniu z typowymi terapiami stosowanymi przeciwko chorobie Alzheimera, które oddziałują właśnie na beta-amyloid. Później chcieliby zacząć badania kliniczne, czyli z udziałem ludzi.
Co ważne, zaprezentowaną metodę można by wprowadzić także na późnym etapie choroby. "Prezentujemy dowody na to, że terapia podawanymi do nosa przeciwciałami anty-CD3 może złagodzić aktywację mikrogleju i zwiększyć liczbę limfocytów T, w modelu mysim choroby Alzheimera" - mówi jeden z autorów badania, dr Howard L. Weiner.
"To unikalne podejście do leczenia zaawansowanego stadium choroby Alzheimera, które może być stosowane także w innych schorzeniach o charakterze zapalnym" - podkreśla.